środa, 17 lutego 2016

171. Zaległy Tutti batonik twarogowy truskawkowy z biebry :)



Recenzowałam już dwa dostępne smaki --->tu<--- i nie zamierzałam trzeciego dokładać (niektórzy  z Was już wiedzą jak nie znoszę dodawać recenzji pojedynczych produktów). Lecz osoba, która mi go kupiła patrzyła na mnie tak uradowana, że udało się jej go dla mnie dostać przez co nie umiałam jej odmówić. Dlaczego? Bo słyszała moje chaotyczne żale, mianowicie: że ze wszystkich smaków, to ten przede mną uciekł i , że nigdy nie jadłam żadnego batonika twarogowego truskawkowego, co więcej z takim nadzieniem, a same przecież słodkości twarożkowe lubię!- i w związku z tym zareagowała w tak pozytywny sposób! Więc podziękowałam tylko tej dobrej duszyczce i ucałowałam w policzek za to, iż mimo, że tak często mamy zatarcia, ona tak często o mnie pamięta :)  (Ja o niej też! Nie byłabym sobą xD Przywiozłam jej w zamiar milkę chocosplash i chrrrupa, chciała mnie dzisiaj zaciągnąć na kawę, ale obiecałam jej, że za tydzień dam się porwać jak się ogarnę :D) Zapraszam do recenzji!

Dostępne cyklicznie smaki to:

waniliowy
kakaowy
truskawka

Ajaj... głupia jestem i obiecałam Wam, że opiszę co się działo w pociągu... Ale teraz się wstydzę, (czasami jak jestem zmęczona gadam od rzeczy)... nie sądziłam, że Was to zaciekawi, ale dobra jak chcecie, lecz wyłącznie dla zainteresowanych! Innych proszę o przejście do recenzji, no dobra błagam! Pociąg miałam o 9, a, że do Puław mam kawałek drogi, to musiałam wstać o 6 i wyjechać półgodziny później. Nie ważne, że w nocy nie spałam bo nie mogłam. Rano jak wstałam aż mało nie krzyknęłam na swoje odbicie w lustrze... blada zmora z sińcami pod oczami i z smalcowatymi włosami. - Nieee! pomyślałam... jak nie krzyknęłam. Umalować też mi się nie chciało, zresztą kto niby mógłby mnie zobaczyć: świąt nie ma, poniedziałek dzień powszedni, nie ma nawet dla kogo. A ja dla siebie tym razem nie chciałam bo przecież : ani w lustrze, ani w kałużach przeglądać nie będę. Więc jedynie zebrałam się, zrobiłam co miałam i wystartowałam w drogę. Jakże zbladłam (jak nie zsiniałam) na peronie gdy okazało się, że tyle studentów wraca do domu, albo na studia. Zganiłam sama siebie w myślach, że nawet nie przeszło mi to przez głowę... Za to tato skwitował: -To za pewne na ten targ z końmi w J. co przejeżdżaliśmy. Ja osobiście miałam ochotę się zaszyć,  (nawet już o zajęciach przestałam myśleć). W pociągu na początku drogi było okej... siedział obok mnie metal i zwisał wraz ze swoimi włosami nad jego butami, dwie jakieś Erasmuski kimały mocno obok siebie, małżeństwo słuchało muzyki, a jeden chłopak jakby był nieżywy, gdzie drugi obok niego dogorywał :D A w tym wszystkim na deser jako nieogar... Uwierzcie mi, bez podstawowego makijażu czuję się naga i jak zombie, ale w takim towarzystwie to mi to zwisało. Do czasu... W stolicy wszyscy wysiedli. A tu nagle jakiś blondas księciunio wbija do mnie do przedziału :O Ciuchy jego to aż krzyczały, że są markowe. Szybko odwróciłam głowę, wsadziłam głowę w laptopa i stwierdziłam, że oddam się blogowemu światu. Potem dobiła jakaś skromna laska. Kiedy zadzwoniła mama i próbowałam wykrzyczeć, że wszystko okej (zasięg) wbiło dwóch jakiś młodych kolesi i zaczęli mi machać przed oczami rękami wskazując moją walizkę. Machnęłam,  że owszem mogą ją sobie przesunąć i odwróciłam się plecami jak tylko mogłam. Chłopaki, mało się nie pozabijali przez moją walizkę załadowaną słoikami, ale na szczęście blondas im pomógł. Kiedy skończyłam rozmawiać okazało się, że to młodzi Ukraińcy. Właśnie prosili o pomoc blondasa w wytłumaczeniu im gdzie i w jaki sposób mają się przesiąść. Udawałam, że nie rozumiem, byle nie włączać się w rozmowę. (Taka niewyjściowa byłam!) Niezbyt im to szło, blondyn kaleczył rosyjski, a oni po polsku ani słowa oprócz: piwa i przepraszam nie umieli.  Niestety obiekt księciunio powiedział po rusku, żeby usiedli obok siebie, a on się przesiądzie i usiadł akurat obok mnie... Chłopaki z Ukrainy mieli poczucie humoru i poprosili Pana ,,C." by się przedstawił i przy okazji obok siebie dziewczynę. Coś tam dopowiedzieli, ale niestety moje braki w rosyjskim i zaniechanie nauki tego języka poskutkowały, że nie rozumiałam wszystko (a może nawet nie chciałam). Gdy nagle owy blondas odwrócił się do mnie i powiedział: - Hej! Przedstaw się! Bo szukają kandydatki na żonę w Polsce. Moja mina była bezcenna, chciałam się zapaść pod ziemię. Wydukałam, że mienia zawód  Agnieszka... no i się zaczęło. Nie chciałam gadać, ale nagle o wszystko w Polsce chcieli zapytać, nawet ile ziemi przysługuje na przeciętnego chłopa w Polsce. Poza tym tyloma sucharami rzucali, że szło tylko sobie w głowę strzelić. Gdybyście wiedzieli jak te nicponie chcieli się ,,integrować"... Więc musiałam już wspólnie z Panem C. kaleczyć piękny język rosyjski... szczerze to nie chciałam rozmawiać i co chwilę mówiłam, że muszę ważne wiadomości odpisać (wybaczcie za te komentarze co Wam wtedy popisałam, ale były pod presją), ale powiedzieli, że mogę jednocześnie odpisywać i odpowiadać i im to nie przeszkadza xD Okazało się, że ktoś im robotę załatwił w Ch., ale nie wiedzą kto, gdzie, kiedy, ale ktoś będzie czekał na dworcu na nich i zarobią 2 tysiące na miesiąc (a my się martwimy co zjemy na kolejny posiłek gdy oni nawet nie wiedzieli gdzie i po co jadą). Oczywiście byli to zagorzali fanatycy Polski i nie znosili Ukrainy. Wiecie naprawdę pokochałam naszą Ojczyznę podczas tej rozmowy, jak usłyszałam co tam u nich się dzieje, słowo. I kiedy tak balansowałam, a C. co chwila mnie rozśmieszał jakimś polskim komentarzem i patrzył mi centralnie w oczy, jakby nie zrażało go jak faktycznie źle wyglądam (choć uwierzcie mi na słowo, Dzwonnik z Notre Dam mógłby poczuć się zagrożony konkurencją w mojej postaci). Gdy nagle te gamonie przeprosili Chrisa, że dowalali się do jego dziewczyny... Nie zrozumiałam o co im chodzi. A oni, że my razem jesteśmy i nawet słowa nie pisnęliśmy... aż odskoczyłam jak oparzona! Dobrze, że okno było zamknięte. Od razu zaczęłam skandować: -njeeet! njeet!  A Pan C. się śmiał. W końcu przetłumaczył im, że my się nawet wcześniej nie znaliśmy, a oni skwitowali to, że wyglądamy jak para i, że widocznie - Ukraina przybliżajet ljudiej xD Okazało się, że Pan C. to student prawa na Uniwersytecie Litewskim Lubelskim (naprawdę tak napisałam i musiałam poprawić xD), który do siostry jechał w odwiedziny (na ferie). Powiem Wam tyle, taka byłam wykończona psychicznie i fizycznie tymi rozmowami rosyjskimi, odpisywaniem i całą tą podróżą, że jak wysiadałam z pociągu i gdyby Pan C. mi nie pomógł z tymi Ukraińskimi chłopaczkami to pewnie wskoczyłabym pod pociąg ;) W życiu przez całą naukę języka rosyjskiego w liceum tyle nie gadałam co w tej jednej podróży. Tyle że... podałam C. (już nie panu) złe dane kontaktowe, więc nie pogadamy już sobie nigdy więcej nawet po rusku. Trudno, zresztą wątpię czy odezwałby taki księciunio do worka kości, jakim ja wtedy byłam... albo jestem xD Tak za siebie to się chyba jeszcze nie wstydziłam (przynajmniej w ostatnich miesiącach). Ale teraz już jedno wiem! Zawsze znajdę czas na poranną toaletę choćby miało się walić. Bo nigdy nie wiadomo na kogo się trafi. I będę szkolić języki, bo nie wiadomo z kim będzie trzeba się dogadać :D Później jeszcze na uczelni działy się cuda nie widy, ale nie będę opisywać bo dwa razy tyle by mi jeszcze tekstu zajęło, trzymajcie się i za komentarze na innych blogach przepraszam :3 I obiecuję, więcej na taką prywatę sobie nie pozwolę xD To nie pamiętnik, ogarnij się Aga :) Da swidanijaaa!   

Wygląd kontra rzeczywistość:

(Uuuu... ktoś ma tu dosyć duży problem z potliwością :D Lepiej nie przybliżajcie zdjęć, chyba, że chcecie zobaczyć jak biedaczyne ze stresu woda zalała :)

Wrażenia smakowe:

Tutti truskawkowy jeżeli mam być szczera nie wiele się różni od rodzeństwa. A nawet prawie wcale, tylko urozmaiceniem jest tutaj to, że w środku znajduje się w postaci nadzienia truskawkowy wsad. Może to nawet zwykły batonik twarogowy o smaku waniliowym, tyle, że z wkładką xD Jak widzicie biedaczek mi się bardzo mocno spocił- chyba się tak zestresował, że aż go siódme poty zalały :) Jest bardzo mocno wilgotny wręcz śliski. Ma bardzo ciemną polewę i się błyszczy... ale nie połyskiem czekolady tylko nadmiaru wypoconych płynów :D Ponadto jest ona bardzo cienka i odpada w zanadrzu. W środku mamy zżółciałe lekko nadzienie i jakby warstwowe (jak nabierane lody gałkowe). W środku widać płynny jakby żelkowy sos truskawkowy, który jest: siny, czerwony, błyszczy się i wygląda jak galaretka z dżemu. Pachnie słodziutko, deserowo i słodkim twarożkiem, ale głównie jak kakao z delikatnym twarogiem, gdybym miała porównać tą nutę to chyba do polewy murzynka mojej mamy... Pachnie lekko margaryną i sztucznawie aczkolwiek normalnie i całkiem przyjemnie. Na prowadzenie na pewno wysuwa się kakao (to niskotłuszczowe), a truskawka raczej mało się przebija, jak nie znikomo.
Czekolada rozpada się od wilgotności i słabo się trzyma. Wręcz rozmazuje się w palcach gnilnie oraz jest potwornie wilgotna... A przez to bardzo szybko się roztapia. W smaku jest nie za słodka, mocno kakaowa prawdziwym kakao (naprawdę), rozpuszcza się w ustach przez swoją mokrość bez jakiejkolwiek ingerencji (od razu natychmiastowy efekt błota). W smaku wydaje się trochę sztuczna i margarynowata jak każda polewa. W swoim wnętrzu skrywa pół płynny sos, jakby galaretkę z dżemu... Ciągnie się, podobna do musu, ale raczej to nie to. W smaku nadzienie jest bardzo słodkie, gładkie, a wręcz totalnie smakuje jak żelowy dżem mojej mamy i tak samo jest przesłodzony! A do tego lekka kwaskowosc z owoców... mmm... poezja! (Oczywiście znacie moją słabość do cukru). 
Jest naprawdę porządnie truskawkowy, kurczę naprawdę pyszny! Twaróg rozpływa się w palcach, da się kleić jak plastelinę i sprawia wrażenie gliniastego. Co prawda zamula smakiem, lecz jest zwarty choć mulasty (konsystencji mułu). Jest słodki i to porządnie oraz tłustawy :3 Smakuje jak pyszny, pełnowartościowy i tłusty, słodki twarożek. I to w sposób genialnie przemielony! Baton jest bardzo delikatny, subtelny zarazem. Rozpływa się w ustach, a nawet nie... bo rozpada muliście na naszych podniebieniach tworząc błotko. Co prawda dla wielu osób będzie po prostu za słodki, ale mi ciężko odnaleźć to słowo w swoim słowniku. Miałam wrażenie jakbym krem jadła, a nie batona... i to jeszcze twarogowego (już samo to określenie jest dla niego za twarde!). Truskawka tutaj fajnie przełamuje muląca całość nadając kwaskosłodkosci i powiewu świeżości. Ogólnie batonik jest obłednie tłusty, kremowy, mulący i dla mnie cudo. Wiem niestety, że sztucznawy (i nie smakuje jak klasyczny twarogowy wyrób), ale jest pyszny i to się dla mnie liczy! Polecam i to bardzo :) A ciągnie po zjedzeniu, jak nie wiem co :D A ja kurdę za twarogiem nie szaleję... Ale dla mnie do przemycania do jadłospisu, naprawdę fajny :) 

Nazwa: Tutti Batonik twarogowy truskawkao smaku waniliowym z wsadem truskawkowym, w polewie czekoladowej
Marka: Tutti
Producent: AB Zemaitijos Pienas - Telsze (Litwa)
Skład:
Dostępne w opakowaniach: 40g.
Wartość odżywcza kaloryczna: ok. 356kcal/100g. (baton ok. 40g ok. 143kcal).
Cena: 0,99 zł. Cena przy zakupie 4 sztuk: 0,74 zł/szt. (18,50 zł/kg)
Zakupiony: Biedronka


W skali miau: 5 

Rozważenie ponownego zakupu: No ba! Jestem uzależniona od batoników twarogowych, a tutti (Pinasy) bardzo lubię! <3 Już wyczekuję kolejnej edycji w Biedronce ^^

59 komentarzy:

  1. Zabiję Cię, zabiję.
    Po pierwsze i najważniejsze za to, że mu nie dałaś telefonu.
    Po drugie za to, że się nie umalowałaś i straciłaś na pewności i czułaś się naga. Rozumiem Cię tak bardzo, bo ja też tak mam... no ale.. jak mogłas, no?

    A weź zobacz jak to jest... Faceci zazwyczaj zakochują się w takiej nieumalowanej Belli, Anastazji itd. i z tego rodzi się miłość, a Ty tu kreskę postawiłaś...

    Znam ten ból, ja zawsze jak źle wyglądam spotykam laski których nie lubię :D

    A Tuttiego nie jadłam jednak i nie wiem czy to ważne teraz bo tak mnie zaabsorobowałaś tą "Dziewczyną z pociągu.." :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po pierwsze! 5- przykazanie nie zabijaj! :D
      Dałam! No kurde.... tylko zły, bo zmieniałam nie dawno i podałam mu stary xD
      po drugie Ale te księżniczki pewnie miały makijaż permanentny! Gdybym ja taki miała O.O... to by było co innego xD Mogłam! I tak zrobiłam, ale skoro mnie rozumiesz, postąpiłabyś tak samo :D

      Nie przejmuj się, mam wiele takich przypałów :)

      Usuń
    2. Oj Ty Ty :)
      Normalnie mnie zabilas ta historią :)

      Usuń
    3. też Cię lovam :* :)

      Usuń
    4. nie gadaj tylko się maluj i szykuj na piątkowy podryw :P

      Usuń
    5. piątkowy podryw rozpoczynam 2 godzinnym seminarium z moją Panią Promotor i drogą krzyżową... Serio? Jaki podryw? :D

      Usuń
  2. Ja mieszkam w Lublinie, nie ma czegos takiego jak,, Uniwersytet Lubelski,,.Mamy ich 5-KUL,UMCS,Politechnika,Medyczny i Przyrodniczy :)
    Tak na poczatek sie czepilam, ale to mnie az w oczy kole, wybacz ;)
    A historie tez mialas ciekawa, ja to ruskiego w ogole nie umiem-tylko njet i gawarit pa ruski xd
    A batoniki twarogowe to i moja milosc <3 jadlam takiego I bardzo mi smakowal :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, nie przejmuj się! Nie wiedziałam, że to istotne więc zapodałam ogólną nazwę, ale w sumie moją mame też by to zabolała bo jest z Lubelskiego :D Mój kuzyn studiuje na Marii Skłodowskiej-Curie, a wiele znajomych na medycznym i Politechnice :) Co do Kulu, moi wykładowcy są nie którzy stamtąd i dojeżdżają na moją uczelnię. On był z Kulu bo pytałam go o paru, ale nie kojarzył :/ Wybacz za niejasności :)
      A ja kocham rosyjski, ale zaniedbałam... to taki melodyjny język!

      Usuń
  3. Wyobrażam sobie jaki stres przeżywałaś, choć ja nigdy na dalszą podróż się nie maluję i też liczę, że nikogo znajomego lub nieznajomego nie spotkam :D Choć i na co dzień maluję się tak, że prawie nie widać, więc chyba lepiej bym to zniosła. Jak na 1 podróż to miałaś duuuużo przygód :D

    A co do batonika to nie przekonuje mnie, smaki o których piszesz chyba nie są dla mnie, wolę bardziech chude i naturalniej smakujące :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha ale przynajmnej ma się komfort psychiczny :D Grunt to pewność siebie :) Oj sporo nie opisałam, ale blog to nie książka xDD

      Hahaha wolisz po prostu zdrowy i naturalny twaróg, tak trzymaj :)

      Usuń
    2. To prawda, że naturalny twaróg lubię, ale jem go rzadko i jak już to z cukrem albo miod :)

      Usuń
  4. Mogę Cię zabić?! Zmarnować taką okazję! Wiadomo, stres, niezręczna sytuacja, ale skoro chłopak się Tobą zainteresował mimo tego, że nie byłaś ''wyjściowa'' to tylko samo szczęście! Wiesz jak teraz ciężko o takich? :< Oj Aga, Aga...przeleciał Ci kąsek koło nosa :P Może ten ''księciunio'' znajdzie Cię na FB i napisze? :D

    Co do batonika...kurdę, ale jestem zła! Już Ci opowiadałam, że kupiłam je, ale 2 z nich były z pleśnią, waniliowy i ten, a własnie go byłam najbardziej ciekawa! Tak strasznie kusi, a u mnie w Biedrach ich już brak :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpie bo powiedziałam mu, że mnie na face nie znajdzie bo mam ukryte wyszukiwanie profilu xDD A numer mu zły podałam :D Wiem wiem... mama to mało na zawał nie padła jak jej to opowiedziałam. Ale widocznie nie byliśmy sobie pisani. Przecież zmarnowałbym mu życie xDD

      One się na Ciebie uwzieły! Na serio, ja tyle razy je kupowałam i nigdy tak nie miałam, biedna :< Jeszcze je kupisz i świeże! :)

      Usuń
    2. Ty zmarnowałabyś mu życie?! O nie, wprowadziłabyś mu niezłe emocje, a nie ;D

      Usuń
    3. hahaha wątpię! Jemu zastygła by przy mnie krew, albo gorzej... zakrzepła :D

      Usuń
  5. Rzeczywiście jak na jedną podróż miałaś wiele przygód - bardzo wiele i z tego co piszesz jak na Ciebie to za dużo. Wiesz? Moim zdaniem makijaż nie powinien mieć wpływu na Twoją pewność siebie. Powinnaś uwierzyć w siebie, swoją naturalną piękność, docenić swoje atuty :) Nie od dziś wiadomo, że to właśnie na naturalna piękność a do tego pozytywna energia, pogodny, miły, uprzejmy wyraz twarzy przyciąga do siebie ludzi... a faceci lubię naturalny wygląd kobiet :) Pisałam Ci wiele razy, że bije od Ciebie pozytywna energia, przyciągasz do siebie ludzi a do tego jesteś piękna :) Musisz nabrać pewności siebie bez makijażu. Nie można się pod nim "ukrywać" ;)

    Co do batonika to nie jadłam i ta "sztucznawość" jakoś mnie do niego nie przekonuje... Może kiedyś? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale ma, bo ileż kurde mam powtarzać całej blogosferze... nie jestem ani ładna, ani lubiana, co wyście się tak uwzieli... sugerujecie, że ślepa jestem? :D Czuję się zadbana i dowartościowana jak to robię, zwykle głównie rbie to dla siebie i innych kobiet ( wiesz porówynywanie obgadywanie) ale tego dnia nie miałam sił zwlec się o piątej po trudnej nocce. Ja się pod nim nie ukrywam, ja się z nim dopełniam xDD

      Ja je bardzo lubię mimo sztucznośi :D

      Usuń
    2. Nie wiem czy ślepa ale na pewno nie wierzysz w siebie, swoje piękno. Trochę wiary w siebie :) Trzeba umieć doceniać swoją wartość, dostrzec piękno, które w sobie mamy bo każdy je posiada :)

      Cieszę się, ze chrupaki Ci smakowały ale co się dziwić - przecież jesteś "Królową chrupaczy" :) Mam nadzieję, że uda Ci się ich spróbować :)

      Usuń
    3. yhh... naprawdę szczerze w to wątpię :) Ale pocieszę Cię, w środku jestem ładniejsza :D

      Uda, kupię je w Tesco jak będą kiedyś i w promocji :D

      Usuń
    4. Uwierz w siebie i swoje piękno zarówno zewnętrzne jak i wewnętrzne ;)

      Te chrupaki bywają na promocji ;) Dam Ci znać ;)

      A wracając do batoników to na Twoje oko, który ze wszystkich jest najmniej słodki?

      Usuń
  6. Ten twarogowy jadłam raz i to była bodajże Magija? Waniliowa w każdym razie to na pewno. Smakował mi średnio. Środek był całkiem fajny, tylko czekolada niesamowicie odpadała i była bardziej deserowa, a za takimi to średnio przepadam. Niemniej środek smakował troszkę jak sernik, a sernik jest moim życiem więc tu już na plus choć na minus z kolei fakt, że nijak nie wyczułam tam wanilii na którą tak liczyłam. :< Tutti serki są moim zdaniem świetne, lepsze od Danio i innych podobnych to czuję, że z tym batonikiem bym się polubiła. :-) Poszukam go w Biedronce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutti to moje naukochańsze serki! Jem je codziennie lub prawie codziennie! :) Kupuję zapas na cąły tydzień i dla mnie są o wiele lepsze od Danio, które też kiedyś bardzo lubiłam :) Magije też bardzo lubię, ale nie wiem czy waniliową jadłam... nie pamiętam naprawdę.

      Usuń
  7. Rozumiem, że mogłaś się czuć niepewnie przez brak makijażu, ale muszę cię skrzyczeć. JAK MOGŁAŚ PODAĆ ZŁE DANE KONTAKTOWE??? Toż to mogła być szansa by drugi raz się spotkać "na twoich warunkach". Oj Szpilka, przecież księciunio mógł być zwykłym chłopakiem szukającej fajnej znajomości. Markowe ubrania nie przesądzają o negatywnym stosunku do innych (nieumalowanych ;)) ludzi.
    To powiedziawszy zrecenzowałaś produkt, który jest na mojej liści "Kiedy piekło zamarznie" xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem kochana... ale on znał pięć języków, studiował prawo, był na wielu wymianach zagranicznych, szastał łaciną... przecież ja bym mu życie zmarnowała jakby jakimś cudem zwrócił dalej na mnie uwagę :D I jeszcze do tego przy forsie, za wysokie progi na moje nogi :) Hahaha podałam, ale to dlatego, że numer zmieniałam i podałam mu stary wyłączony xDD
      O matko... a może zamarznąć? Z twoimi zdolnościami nic mnie nie zdziwi :D

      Usuń
  8. Aż wstyd się przyznać, ale chyba nigdy nie jadłam żadnego batonika twarogowego.. A Ty mnie nimi tak kusisz!

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię truskawkowe smaki w słodyczach, ciekawa jestem tego batonika

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakbym mogła to bym Cię teraz udusiła, olać to, że byłaś nieumalowana i niepewna siebie i tak dałaś radę, a mi się aż kąciki ust uniosły jak czytałam, ale ten koniec. A jak by chciał do Ciebie zadzwonić i się spotkać?
    Do twarogowych batoników nie będę więcej podchodzić, zraziłam się po jednym, truskawkowy wsad tego nie zmienia :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To podałam mu stary numer, może dzwonić do woli, w co szczerze wątpię, widzisz nie byliśmy sobie pisani :D
      Hahahaha nie próbuj w takim razie i się nie zrażaj więcej kochana xD

      Usuń
  11. Nie bardzo rozumiem ból wyjścia z domu bez makijażu, ale to dlatego, że nie maluje się w ogóle, nawet podkładu nie używam. To nie tak, że mam dobrą cerę, ale po trzech źle dobranych odcieniach fluidu dałam sobie z nim spokój, wolę mieć krostki niż wyglądać jak marchewka xD
    Uśmiałam się z twojej historii, chociaż wyobraziłam sobie, jak zdenerwowana bym była na twoim miejscu (tak samo jak nie bardziej..:D). Lepszego treningu rosyjskiego chyba mieć nie mogłaś :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja kocham rosyjski więc to było ciekawe :) Szkoda, że się go już nie uczę, ale zamierzam jak skończę tu studia zapisać się na jakiś kurs z niego :) to taki melodyjny język!
      Co wy z tym podkładem! :D Nie używam żadnych! Ani fluidów, ani pudrów, ani kremów maskujących... szkoda cery! :) Akurat też cerę mam nawet dobrą i szkoda mi ją dusić zaprawą murarską :) Ale używam inne kosmetyki: kredkę do brwi, eyeliner, maskarę, róż do policzek i coś do ust: albo szminkę albo błyszczyk :) Ale nic na skórę umarłabym z wyrzutów sumienia :)

      Usuń
    2. Srki, nie wiedziałam że można nakładać makijaż bez podkładu, naprawdę jestem zielona xD

      Usuń
    3. no co ty nie masz za co przepraszać :D Ja do studiów myślałam, że pierogi ruskie je się wyłącznie ze śmietaną lub jogurtem xD

      Usuń
  12. Co tam jakaś recenzja batonika (choć my też je bardzo lubimy). Tu Ci się życie układało a tak to ładne spiep... zepsułaś! Aż nam się płakać chce, bo choć to może nie Azjata to podać mu nieaktywny numer telefonu to już szczyt :P Co do makijażu... Boże jak my to doskonale rozumiemy! Kiedyś pojechałyśmy sobie na zakupy do miasta, no wiesz takie szybkie więc po co się malować? Tyle ile my tam znajomych na spotkałyśmy to chyba nigdy w życiu jednego dnia tak się nie zdarzyło :P I też od tej pory zawsze ale to zawsze znajdziemy czas na makijaż xD Ale jesteśmy ciekawe jak ten Księciunio wyglądał :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to nie było specjalnie >.< pomyliłam się! Numer nie dawno zmieniałam xDD Noż taka durna to nie jestem, też mam serce :D O matko skoro się uniosłyście, to faktycznie dałam dupy, ale widocznie nie byliśmy sobie pisani :D Hahaha piąteczka! No chociaż wy mnie zrozumiałyście :) Czasami mam wrażenie, że jak się nie umaluje to zaraz wszystkich znajomych na złość spotkam xDD Był jasnym blondynem z lekko postawionymi włosami (w zimę?!? teraz mnie to zastanawia xDD), był ubrany w te takie sweterki co były modne, spodni nie pamiętam... miał niebieskie, albo zielone oczy... już zdążyłam zapomnieć :D I był całkiem wysoki i chudy... pamiętam, że takie długie kończyny miał xDD Powiedział, że ma rocznikowo 24 lat, a każdy daje mu początek studiów... Powiedział, że go dobiłam jak mu powiedziałam, że dla mnie jak licealista wygląda xDD (Ale pocieszyłam go, że lepiej wyglądać za młodo niż za staro :D)

      Usuń
    2. No przecież nie podejrzewałybyśmy Cię o to, że byłabyś taka perfidna i dałaś mu specjalnie zły numer! :D
      No to rozmowa Wam się fajnie kleiła :D Może nie byłby ukochanym na całe życie ale dobrze też mieć przyjaciela prawnika ;) Nie pomyślałaś o tym? :D

      Usuń
    3. No kurde dobrze, bo już myślałam :D A idźcie bo się pochlastam :) Ale mam już adwokata w rodzinie od mamy... w sumie i prawnik by się przydał, nie żebym kiedyś potrzebowała :)

      Usuń
    4. Ktoś, kto widzi i ocenia ludzi po wyglądzie, dalej idąc: makijażu, ciuchach (zwykłych, ale czystych) itp, jest po prostu idiotą, jakich wielu spotkać na tym świecie. Ciało można poprawić, być może naprawić, ale mózgu już raczej nie.
      A co do danych - pomyślałbym, że specjalnie dałaś mi złe, bo wychodzę z założenia, że trzeba powiedzieć szczerze, że nie dam. Nie bierz za mocno tego do siebie. :)
      A co do batona - lubię twarogowe, ale truskawki nie jadem. :)
      No i pisz większymi literami, bo aż mnie oczy bolą. Chyba nie lubisz swoich czytelników, hi, hi. A zawsze małe jest najważniejsze. :D

      Usuń
    5. ja nie oceniam po wyglądzie (zbyt długo żyję by żyć w tej utopii), ale przejmuję się zanadto opinią innych ludzi co jest moją słabością- fakt. Czasami jak usłyszę coś przykrego potrafię cały dzień użalać się nad sobą, smarkać w chusteczki i beczeć :)
      No oczywiście obrażam się! Mnie posądzać o takie szachrajstwa też mi coś... Szczerze to przemknęło mi przez myśl, że chyba podałam ten drugi numer, ale zbagatelizowałam to xD Później jednak jak upewniłam się troszkę, ociupinkę zbladłam :) Widocznie nie był mi przeznaczony xD Ale miałam lepszą sytuacje w dziekanacie, kiedyś przez pomyłkę wpisałam numer do domu i ... tato odebrał xDD Myślałam, że mnie później zabije przez moje roztrzepanie :D
      Hahaha nikt Ci czytać nie kazał! Ba prosiłam wręcz o przeciwne zachowanie, nie znoszę się poniżać w oczach innych... Wiesz co... ja Ci się pochichotam xDD Czytelnicy wiedzą, że za nimi przepadam i dlatego zależy mi by mnie widzieli w dobrym świetle :D

      Usuń
    6. Szkoda pieniędzy na chusteczki - lepiej dorzucić do batona.:)
      Ja, gdybym miał koncentrować się na złych cechach, nie mógłbym z nikim pogadać, więc staram się wydobywać tylko te dobre cechy. Dla przykładu podam Ci mój autorski przykład - dla eksperymentu nie pisałem do dzisiaj do żadnej osoby ze studiów. Odezwał się tylko kolega z pytaniami do pracy dyplomowej, bo zdawał później. I to tyle. Widać z tego, co widać. :)

      Usuń
    7. fajnie, widzę, że lubisz eksperymenty, ale jaki płynie z tego morał? :) Puenty mi brakuje, podaj mi ją na tacy bo nie mam mocy na dogłębną interpretację problemu psychologicznego ;) Ja osobiście przyznaję, żyję na zasadzie: kwaśne winogrona i słodkie cytryny- znacznie łatwiej mi się tak żyje, ale to też niebezpieczne xD

      Usuń
    8. Nie wiem, jaką puentą powinno się to zakończyć. Może taką: wszystko dobre, dopóki jest komuś potrzebne?

      Usuń
    9. prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie :D

      Usuń
    10. A jak to się ma do mojego zdania? Wychodzi na to, że to żadna przyjaźń, heh... :/

      Usuń
    11. w sensie, że każdy udaje Twojego przyjaciela póki coś od Ciebie potrzebuje, a jak ty będziesz wymagał pomocy, to nagle powie, że jesteście tylko znajomymi i nie ma czasu. W tym sensie :)

      Usuń
  13. Jak z Ukrainy, to mene zwaty, a nie mienia zawód :P

    Dobrze, że tym razem baton Ci nie uciekł. Czyhałaś na niego z siatką na motyle, czy zastawiłaś pułapkę na myszy? I ważniejsze: powyrywałaś mu nóżki, jak już złapałaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha pierwsze słyszę! Zapiszę sobie :D A może menel zwarty? :)

      Oczywiście rozpatroszyłam go tak, że aż się z biedaczka poty lały obficie :D Sam się rozbierał z czekolady :D Napisałam kochana, że go dostałam, ale znając kumpelkę z politologii... ona byłaby to tego zdolna, nie takich rzeczy uczą ich na jej kierunku ;) Ale bardzo zaciekawiła mnie Twoja propozycja łapania produktów, więc chyba zainwestuje w taką siatkę xD

      Usuń
  14. Rozśmieszyłaś mnie tą swoja opowieścią:) . Szkoda,że kontakt do siebie dałaś zły,ale on też mógł dać Tobie swój:). Ja swojego męża poznałam właśnie taka nie umalowana,ale ja ogólnie maluję tylko rzęsy czy odrobine cienia na powieki ach i pomadka ochronna:). Ten batonik serowy mnie nie kusi bo truskawkowy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bom głupia, a sama od niego nie wziełam. Uznałam, że nie trzeba skoro ja mu dałam. Zapytałam co prawda o nazwisko, ale zaraz zapomniałam w aka xDD jakoś Polasz... coś tam albo Palszkie... sama nie wiem :D Oj jestem siebie warta :) No bo jak komuś do twarzy bez makijażu do ja się nie dziwię, że się w Tobie zakochał! Ale ja źle wyglądam :D Oj bardzo źle :) Nie lubisz truskawek? A to checa, ja nie lubię buraków za bardzo. Ale zmuszam się i jem :)

      Usuń
    2. Nie lubię truskawek w gotowych słodyczach . Lubię świeże,mrożone,ale nie takie w czekoladach itp :)

      Usuń
    3. masz rację truskawkowe dodatki słabo wychodzą zazwyczaj w słodyczach, ale w tym tutti przypominał mi zasłodzony dżem mojej mamci więc mi smakował :D

      Usuń
  15. Widzę, że skład bez glutenu...O to może by się u nas sprawdził. Dzięki za tę recenzję.

    OdpowiedzUsuń
  16. Hahaha! :D Historia świetna! :D Wyluzuj z tym porównaniem do dzwonnika z Notre Dam, na pewno nie było tak źle! :D Gdyby było raczej nie byliby chętni do rozmowy. :D Szkoda tego kontaktu z tym C. :) < tu, na żywo, energicznie podnoszę i unoszę obie brewki> ^^.

    Co do batoników twarogowych - nadal nie mogę się przekonać. ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podnoszę i unoszę -> brawo dla mnie Gib!
      Podnoszę i opuszczam. -< tak miało być. CC:

      Usuń
    2. hahaha przepadam za Tobą przez to jeszcze bardziej :D Moja krew :)

      Masz rację... było gorzej... rozmawiali wyłącznie dlatego, że zamknięci byli ze mną w czterech ścianach i wzbudziłam w nich poczucie empatii i współczucia xDD Mwahahaha przeczytałam: Szkoda tego kontraktu, już się zaczęłam zastanawiać co ja takiego podpisałam :D

      Usuń
  17. Mano partneris ir aš stengiausi kūdikiui daugiau nei septynerius metus. Mėginome vaisingumo kliniką jau keletą metų, kol kažkas pasakė man susisiekti su tokiu galingumu pavadintu "Agbazara Temple", kuris padėtų man gauti prenantą. Ir aš "Mes labai džiaugiamės, kad mes susisiekėme su DR.AGBAZARA, nes jo nėštumo burtai mus įtvirtino, ir aš nuoširdžiai jį tikiu, ir jo įgaliojimai tikrai mums padėjo, aš esu dėkingas už visus, kuriuos jis padarė. Susisiekite su juo el. paštu: ( agbazara@gmail.com ) arba ( WHATSAPP; +2348104102662 ), jei bandysite gauti vaiko, jis turi įgaliojimus tai padaryti.

    OdpowiedzUsuń