Wiecie co? Zszokowały mnie komentarze pod ostatnim postem... Oczoje*a dostałam naprawdę... Te wszystkie słowa otuchy, wsparcia i współczucia. Dziękuje Wam! W czwartek byłam tak zdołowana, że jedynie o czym potrafiłam myśleć, to by skończyć z samą sobą. Dzięki Wam uwierzyłam, że jestem coś warta i, że komukolwiek zależy na moich postach, które (powiedzmy szczerze) ani nie są poprawne gramatycznie, ani ortograficznie i są tasiemcami. A mimo to akceptujecie to, pchacie do przodu i motywujecie. W pt w pociągu jak czytałam te wszystkie komentarze, aż mi serce pękało... Powiem Wam tak: skoro Was stać na taki gest miłosierdzia wobec kogoś takiego jak ja, to póki mam siły i jeszcze trochę wolnego czasu, postaram się Was nie zawieść. Nie wiem jak długo mi się to uda, ale na razie udaję... więc :) Teraz mi głupio bo zwróciłam na siebie uwagę jak przekupka na targu... ale sami obnażyliście mnie ;)
Recenzowałam już niezwykle trudny dla mnie smak truskawkowy, więc korzystając z okazji, że mój dom jest obładowany tymi góralkami, podpyliłam jednego rodzicom ^^ Jadłam go już, prawda, ale czego się nie robi dla recenzji xDD
Od internautów, stron handlowych, producenta:
Szok... ale brak jakichkolwiek informacji o góralku cytrynowym :D Więc wstawię jedynie informacje ogólnie o tych wafelkach z najwierniejszego źródła informacji WIKIPEDII:
Horalky (w Polsce pod nazwą Góralki, która jest używana od 2012 roku) – słowacki, pięciowarstwowy (przekładany czterema warstwami masy) wafel typu tatranky. W 1953 wprowadzone na rynek przez czechosłowacką firmę Pečivárne Sereď, obecnie produkowany przez I.D.C. Holding. Po rozpadzie Czechosłowacji sprzedawane w Czechach i Słowacji, w 2007 wprowadzone na rynek polski (importer: I.D.C. Polonia SA), a w 2008 węgierski (I.D.C. Hungária), ponadto eksportowane są do Wielkiej Brytanii, Irlandii iKanady. Wafel sprzedawany jest w 6 wariantach smakowych: czekoladowym, mlecznym, orzechowym, kokosowym, nugatowym i cytrynowym.
Marka Horalky (znacząca dosłownie „Góralki”, jak liczba mnoga rodzaju żeńskiego słowa „góral” czyli czeski horal) nawiązuje do potocznej nazwy szarotki alpejskiej, która widoczna jest na opakowaniu produktu.
Wrażenia smakowe:
Pierwsze co uderza to intensywny aromat cytrynowego olejku, jak w tortach kupnych. Choć wcale alkoholu nie miał, ani odrobinki to nieźle dawał ten zapach po nosie :D Mocny, intensywny, ale przyjemny zapach. Niestety ciemna, brązowa czekolada na wafelku jest rzadziutka z związku z czym widać prześwity mimo, że znajduje się ona tylko wobec osi/bokach góralka! Jest to fakt, że świadomie wybrali takie jej rozlokowanie-prawda, ale czemu tylko pożałowali? To wcale nie tłumaczy, by niby nie brudzić rąk... bo po bokach również!? Po spróbowaniu czekolady zrozumiałam już czemu jej poskąpiono ( być może ze względu na jakość, słodka sztucznawa- coś mi nie zgrzytało). Wafelek natomiast gruby; warstw i kremu nie pożałowali, bardzo chrupiący, sycący, tłusty, kruszy się tylko przy jedzeniu. Warstwy rozkładają się na czynniki pierwsze prosto, wręcz cały rozpada się na poszczególne elementy, ale nie rozwala czy sypie. Bardzo jasne, delikatne wafelki, jak andruty. Mimo, że się nie kruszą same z siebie, jak się je to wafelki bardzo kruche, lecz jednakowo napowietrzone, delikatniutkie, chrupiące, wypieczone, bez jakiegoś dominującego smaku. Głównie mają za zadanie wyeksponować nadzienie wręcz trochę neutralizują słodkość. :) Krem koloru niemalże identycznego jak wafelek, ale jaśniejszy troszkę: bardzo jasna, mdła żółć. Krem w smaku: tłusty, bardzo słodki, cytrynowy- bardzo mocno jak landrynki, zbity i zwarty takiej samej konsystencji jak truskawkowy, ale smaczniejszy. Poza tym: czuć śmietankę i mleko w proszku, ale zdecydowanie mniej niż w tamtym. Fakt jest przesłodzony, ale lepszy od truskawkowego bo cytrynowość równoważy smaki :) Fakt, faktem jest sztucznawy, nie będę Was bajerować, ale nie tak jak truskawkowy- nie jest tak radioaktywny!
Podsumowując grube warstwy kremu, gdzie on sam jest smaczny, nawet smaczniejszy niż w torcie, jednak margarynowaty, taki sztuczny posmak, ale z pewnością nie tak przerysowany i chamski ( z posmakiem goryczki) jak tamten truskawkowy, który recenzowałam :D Dosłownie, mówię wam: niebo a ziemia :D Ten jest po prostu kwaśnosłodki. Niestety nie można mieć wszystkiego i że kremik jest trochę sztucznawy... no niestety... Ale smakowity xDD Wafelek jak wszystkie z górlaków pomimo tłustości sprawia jednocześnie wrażenie suchości, dziwne, ale przyjemne jednocześnie :) Lubię go :D
Podsumowując grube warstwy kremu, gdzie on sam jest smaczny, nawet smaczniejszy niż w torcie, jednak margarynowaty, taki sztuczny posmak, ale z pewnością nie tak przerysowany i chamski ( z posmakiem goryczki) jak tamten truskawkowy, który recenzowałam :D Dosłownie, mówię wam: niebo a ziemia :D Ten jest po prostu kwaśnosłodki. Niestety nie można mieć wszystkiego i że kremik jest trochę sztucznawy... no niestety... Ale smakowity xDD Wafelek jak wszystkie z górlaków pomimo tłustości sprawia jednocześnie wrażenie suchości, dziwne, ale przyjemne jednocześnie :) Lubię go :D
Nazwa: Góralek cytrynowy Limited edition
Producent: I.D.C. Polonia S.A.
Dostępne w opakowaniach: 50g.
Wartość odżywcza kaloryczna: ok. 556kcal/100g. (wafelek ok. 50g ok. 278kcal.).
Cena: 0,95 - 1,50zł.
Zakupiony: Dino
Strona internetowa: http://poznaj.wafelkigoralki.pl i http://www.idcpolonia.pl
Fanpage: https://www.facebook.com/WafelkiGoralki?fref=ts
Moja ocena: 6,5/10
( za góralkowość znów dałabym mu jak najwyżej,ale muszę być trochę bardziej stanowcza >.<)
Rozważenie ponownego zakupu: Ja pewnie nie, ale moja mama zdecydowanie będzie je kupowała. Na razie to jej ulubione... no i ja nie pogardzę jak mnie poczęstuje :)
Ale dlaczego kochana cały czas uważasz siebie za nic nie wartą osobę? Pamiętaj, że aby poradzić sobie z przeciwnościami losu najpierw należy uwierzyć w siebie, znać swoją wartość. Bez tego ani rusz i Twoje samopoczucie na pewno się na stałe nie polepszy. Jesteś tak samo ważna jak my wszyscy tutaj i każdy z osobna :) Dlatego każdy Cię wspiera i wspierał będzie :*
OdpowiedzUsuńCo do owocowych wafelków a szczególnie cytrusowych słodyczy znasz nasze zdanie :P Nie tknęłybyśmy tego nawet palcem mimo, że Twoja recenzja nie jest wcale zła xD
Dziękuję, to prawda co mówicie, ale trudniej w praktyce :* :)
UsuńAle po co się męczyć? Wystarczy mi, że chociaż spojrzałyście :D
Kochanie, uwierz w siebie, bo jesteś wspaniałą osóbką, którą kocham normalnie jak najlepszą przyjaciółkę! :*
OdpowiedzUsuńGóralków nie lubię, na prawdę, ale wyglądają mega ładnie i chciałabym się kiedyś do nich przekonać :D Jednak nie do tego smaku...fujka.
Kochana, nie mów tak bo w samouwielbienie popadnę i co wtedy jeszcze będzie!? Najpierw wymoleszcze Ciebie, a potem samą siebie! O nie :D A ty wiesz, doskonale, że kocham Cię i tak bardziej :* i nie próbuj się spierać :D
UsuńFujka xDD- dodam do mojego słownika wyrazów, jest przeurocze <3
:*
UsuńTaak, kocham to słowo :D Bardzo często jest u mnie używane XD <3
fujka <3
UsuńBędzie dobrze słońce, zobaczysz. Po burzy zawsze wychodzi słońce. ;-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jesteś! Oczywiście czekałabym na Ciebie ile by było trzeba, ale serce mi się cieszy, że tak szybko jesteś!
Co do wafelka - ja lubię wafelki co wie chyba każdy. Truskawkowy zdecydowanie mnie jakoś nie kręcił, za to smaki cytrynowe w ciastkach i wafelkach bardzo lubię więc czuję, że ten naprawdę by mi smakował! Ale mi narobiłaś smaku szczerze mówiąc. :D Co kokosowy to jednak najlepszy, chociaż kto wie? :D
No i wyszło słońce i dupe mi przyjarało :) Och ty moja Jagienko! Poczekałabyś na Zbyszka, a Zbychu już leci :)
UsuńTeż lubię cytrynkę w słodyczach ^^ A moja mama kocha :D Kokosowy, nic o nim nie mów bo mam potworną do niego słabość :)
Dopiero teraz przeczytałam tamtą notatkę (bo jak pierwszy raz próbowałam, to wyskakiwało, że nie ma takiej strony) i powiem ci tylko, że zamiast rezygnować z bloga (co to w ogóle za pomysł??), to rzadziej rób wpisy, skoro zajmuje ci to większość dnia.Ja zaczynałam od ambitnych planów codziennej notki, ale z czasem stwierdziłam, że nie wyrabiam. Wszystko się ułoży, zobaczysz.
OdpowiedzUsuńWafelka jadłam i zgadzam się co do żałosnej ilości polewy i całkiem dobrego smaku nadzienia.
Recenzowałaś go, pamiętam i nawet dzisiaj rano szybko porównałam :) Dziękuję wezmę sobie twoją radę głęboko do serca tym bardziej, że twój blog to nasz tytan słodyczowy, a ty naszym przewodnikiem :) ( Dzisiaj mi się śniło, że ze wszystkich blogów w Polsce o różnej tematyce twój był na 3 miejscu! xDD)
UsuńNie zostawiaj nas! Uwielbiam Twoje wpisy i Twój humor, wiesz o tym ;) Jeśli będę mogła jakoś pomóc, to doskonale wiesz gdzie mnie szukać! :)
OdpowiedzUsuńOdnośnie wafelka - zgadzam się w 100%.
nie jestem z cukru kochana! Możesz mi prawdę powiedzieć! :D Albo szpilkę wetknąć :) Oczywiście wiem gdzie Cię szukać moja obrończyni! :D Ale pamiętaj ta umowa jest obustronna i zobowiązuje, ty również wiesz gdzie mnie znaleźć :)
UsuńKochana nie możesz poddawać się przeciwnościom losu - każdy spotyka je na swojej drodze. Nie wolno się poddawać, trzeba uwierzyć w siebie i we własne możliwości, trzeba mieć nadzieję, wiarę.. ona doaje skrzydeł i podnosi na duchu. Takie "przeszkody" na drodze tylko nas wzmacniają, dodają siły, wiesz takiego powera na dalsze zycie. Nie wolno się załamywać.. musicie się wspierać, być dla siebie ostoją :) Uwierz w siebie, uwierz w swoje możliwości i to, że jesteś silna.. odnajdź sobie pokłady energii, siły, która głęboko tkwi w Tobie. Każdy ją w sobie posiada Ty również :) Jesteś slina, ja w Ciebie wierze, wierzy w Ciebie wiele osób z blogów, wierzy w Ciebie cała rodzina. Razem pokonacie przeciwnosci losu.. Będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńCo do wafleka.. to niby limitka a ja chyba od roku widuje w sklepach :P Dla mnie wafelek przesłodzony i tak jak napisałas nadzienie sztuczne.. dla mnie w ogóle nei cytrynowe... a szkoda.. mialam nadzieję, ze wafelek będzie kwaskowaty ;/
Boże przepięknie napisałaś, tak natchnione i wysokie słowa wprost dla mnie <3 dziękuję ^^ Potrząsnęłaś moim rozsądkiem, nie ma co :D
UsuńNo zawód jest z tą kwaskowością, a limitka się nie kończy choć S R. mówi, że u nich nie ma już nigdzie.
Na prawdę pięknie? Nie wiedziałam.... mam nadzieję, że byłam w stanie chociaż troszeczkę poprawić Tobie humor i jakoś pomóc. Najchętniej to mocno bym Cię przytuliła... (po wydarzeniach z ostatnich dwóch dni, które miały miejsce u mnie w domu sama tego potrzebuję ;/ )
UsuńLimitki czasem są limitkami przez kilka lat a potem wchodzą na stałe ;P
ty jeszcze się pytasz? :) Naprawdę! Oczywiście, że udało Ci się :* :) Wam wszystkim, jesteście niesamowici, a ty się tak starasz :* Ja też załuję, że dzieli nas taka odległość wytuliłabym Cię! ( awww... wspołczuję, wiem, że będzie lepiej i się za Ciebie pomodlę :)
Usuńdokładnie tak jest z limitkami ^^
Nawet nie wiesz jak miło mi to słyszeć :) Poprawiłaś mi tym humor. Cieszę się, że jakoś się trzymasz... a niepowodzeniami nie ma co aż tak się przejmować.. wiesz to taki" kopniak", powód by oderwać się od ziemi i z jeszcze większą siłą zacząć działać :) Poza tym po deszczu zawsze wychodzi słońce.. ba... pojawia się nawet piękna, kolorowa tęcza :)
UsuńJa Tobie również dziękuję - nawet taki wirtualny przytulas jest bardzo miły ;)
dzięki, dzięki, dzięki, dzięki xDDD :* :)
UsuńNie ma poddawania się, kto jak kto ale ja o tym wiem!
OdpowiedzUsuńCo do tego wafelka. Wydaje mi się, że go jadłam. Sztuczny smak cytrynowy jest o niebo lepszy niż sztuczna truskawka. A feee. Poza tym to Góralek, teoretycznie nie może być niedobry. ;)
Fakt nasz ekspert to mówi :* :)
UsuńJak nie może!? Ja ci dam xDDD Ja za kokosowym przepadam mimo wielu wad :D
Nie wiedziałam że istnieje cytrynowy Góralek, muszę koniecznie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńSuper, że jesteś, nigdy nawet nie myśl o tym aby ze sobą skończyć. Co to w ogóle za pomysł?! My cię tu tak lubimy, a ty wcale się nie doceniasz. Czas zacząć patrzeć na siebie z lepszej strony, a nie Ty tylko wady dostrzegasz, jesteś super osobą, teraz tylko sama musisz to zauważyć i uwierzyć w siebie ;)
OdpowiedzUsuńA co do góralka to ani ten, ani truskawkowy jakoś mnie nie ciągnie, nie pasują mi te smaki do wafelka ;)
Zawsze miałam za dużą wyobraźnię i wydaje mi się za dużo receptorów uczuciowych :) Często ulegam impulsywnie emocjom i nie panuję nad nimi :) W gimnazjum jak nie chciałam iść do szkoły wystawiałam umytą głowę na dwór podczas zimy by się pochorować, a przed sprawdzianem z geografi chciałam skręcić rękę o hydrant :) taaa... Ciężko, ale takie myśli nachodzą, a jak nachodą to z podwojoną siłą. Dziękuję za wspaniałe słowa, ale trudno uwierzyć w siebie jak się widzi, jak bardzo się zawodzi. A góralka odpuść :D Choć o dziwo smaki się nie gryzą :)
UsuńCieszę się z poprawy nastroju. Teraz trzeba trzymać kciuki za rodzinkę z tatą na czele, a potem znów wszystko będzie, jak było do tej pory :)
OdpowiedzUsuńWafelek... nadal za mną tylko jeden smak (nugatowy), więc za ten się nawet nie zabieram. Za duży rozmiar. Schrupałam za to wczoraj cytrynowe Grześki i bardzo mi smakowały..
( nie denerwuj się...) Może kciuków nie trzymamy, ale modlimy się o pomyślne rozwiązanie spraw. A tato dzielny nie poddaje się jak jego płochliwa córeczka :)
UsuńLubię cytrynowe słodycze ^^ Choć toruńskie wafelki niezbyt mi podeszły :D A moja mama kocha wszystko co słodkie i cytrynowe :)
Nie denerwuję się. Nawet voodoo moglibyście sobie odczyniać, byleby tata czuł się lepiej. Jak ktoś w coś wierzy, to naprawdę działa na jego umysł. Także popieram z całego serca :)
UsuńZ voodoo nawet nie żartuj :) Wierzę w co innego niż tylko w samouzdrawianie, ale cieszę się, że chociaż to rozumiesz :)
UsuńCieszę się, że wróciłaś :) Jak nie będziesz mieć czasu, to notki możesz dodawać rzadziej - nikt Ci przecież nie każe co 2 dni ;) I nie wiem czemu ciągle uważasz siebie za bezwartościową osobę - taka osoba na pewno nie martwiła by się rodziną ;) Mam nadzieję, że w życiu Twoim i Twojej rodziny się wszystko dobrze ułoży ;)
OdpowiedzUsuńA co do wafla, to bardzo nie lubię cytrynowych kremów, więc na wafle o takim smaku nawet nie zwracam uwagi. A tym bardziej, że piszesz, że smakuje sztucznie (nie wiem czemu, ale większość słodyczy o smaku cytrynowym kojarzy mi się z płynem do mycia naczyń i tylko mamby cytrynowe tolerowałam:P)
Może nie wróciłam bo nadal jestem u siostry, ale notke przynajmniej skleciłam, choć nie wiem jak dalej xDD Ale masz rację mogę rzadziej, ale serce mi się kraja jak widzę, ile recenzji mi wala się na blogu, w domu po mieszkaniu i do zrobienia... :D Dlatego narzuciłam sobie choć co dwa dni :)
UsuńDziękuję ^^
Z płynem do naczyń? Rozwaliłaś mój system xDD
Miałam na myśli to, że wróciłaś do blogowego świata :) W takim razie korzystaj z wyjazdu, blog nie ucieknie, a recenzje poczekają :)
Usuń:*
UsuńCo do wstępu to przeczytałam go w nocy i uśmiechnęłam się do monitora :) cieszę się, że się nie poddajesz ^_^
OdpowiedzUsuńGóralek cytrynowy... wydaje mi się, że kiedyś już coś podobnego jadłam? Nie wiem, w każdym razie wtedy mi to smakowało więc pewnie i ten Góralek by mi posmakował. Nawet bym zjadła :D
Dziękuję, ja również się teraz do Ciebie uśmiecham do monitora, ale ja jak głupia xD
UsuńTaka słaba ocena? Rozumiem, ze to te fatalne wafelki, no ale ten smak był zdecydowanie najlepszy. Albo jestem ślepa albo nie widzę czy wróciły jeszcze raz czy to jednak wersja z tamtego roku gdzieś Ci się schowała?
OdpowiedzUsuńJa to sobie zawsze mówiłam - Nigdy się nie poddawaj. Chyba coś złapałam, bo ja wczoraj miałam jakiegoś doła.
Po pierwsze: Ocene zawyżyłam specjalnie dla Ciebie bo pamiętałam co napisałaś :)
UsuńPo drugie: Te wafelki nie są fatalne dla wszystkich więc uszanuj ich i moje zdanie ;)
Po trzecie: każdy ma inny gust i dla mnie smaczniejsze były smaki, chociażby mój ulubiony kokosowy ;) Ale moja mama powiedziała, że np. to jej ulubiony :) (narazie)
Nie oszukuję :D Ten kupiłam ok. dokładnie pod koniec czerwca jak wracałam z rodzicami z pola po zakupie truskawek i wstąpiliśmy do DINO. Znaczy ja bym ich nie kupowała (jadłam je rok temu) i kupiłam wtedy lody algida gold, ale moja mama nakupiła ich parę sztuk i zaczęła do mnie wychwalać, że takie dobre. I w domu w końcu poszłam po rozum, że mogłabym je zrecenzować skoro z truskawką to już zrobiłam :)
Oooo nie łap nic ode mnie! Naprawdę, nie warto i szkoda zdrowia! Głowa do góry ^^
Ooo, jak miło. :3
UsuńSzanuję zdanie każdego, dopóki ktoś swojego mi nie narzuca.
Dziś nawet słyszałam od kuzyna, że wszędzie je widzi, bo są nadal do kupienia. Jak Ty w tych czasach znalazłaś jeszcze Magnum'a Gold!? *-* Nie był przeterminowany? Tak miałam z Pink'iem, ale o tym kiedy indziej.
:) A widzisz, może ukrywają się przed Tobą :D Przede mną wiele rzeczy tak się chowa xDD wybacz wprowadziłam Cię w błąd xDD Nie algida tylko lody koktajlowe gold, gdzieś je recenzowałam. A gold magnuma jadłam 3/4 lata temu na stacji benzynowej :( Daj mi znać jak napiszesz o tym pinku ^^
UsuńKocham Twojego bloga :D wszystko tak ladnie opisane ze czuje sie jakbym jadla tego batona :D ale kiedys jak jadlam jakies cytrynowe wafelki to zawsze wydawalo mi sie ze cos jest zepuste xD ten sam problem z sokiem pomaranczowym.. nigdy nie wiadomo czy sie skwasil XD
OdpowiedzUsuńHahaha, przestań bo Cię wywiozę i ożenię się z Tb, tak mi słodzisz :D Ładnie to nie, bo kaleczę język, ale staram się wszystko starannie opisać, przynajmniej wtedy kiedy mam na to czas i wenę :) Hahaha odwieczna zagadka, teraz jak otworzę jakikolwiek sok ty staniesz mi przed oczami xDD
UsuńAguś już wiesz jaki jest mój stosunek do wafelków nie lubię ich . Ostatnio byłam na pogrzebie z Jasiem to mu kupiłam Góralki kokosowe bo malusio czekolady to się nie uciapie no i cisza będzie przez jakiś czas . Jedne został to spróbowałam w domu mi nie smakują więc za cytrynowe sie nie biorę . Jak wypoczynek w moim rodzinnym mieście?
OdpowiedzUsuńSzkoda, że masz takie ciężkie z nim doświadczenia... ja osobiście bardzo lubię te kokosowe... może dawno nie jadłam? Nie wiem, przykro mi, wybacz :* :< Wypoczynek miooooodzio *_____*
UsuńNie masz za co przepraszać jesli chodzi o wafelki to mi się nie dogodzi łatwo bo nie lubię prawie żadnych no chyba,że jest z masłem orzechowym:)
Usuńmasło, masło, maaaaaaaaaaasło <3 <3 <3
Usuńjestem ciekawa jak smakują, jak tylko kiedyś weszły do sklepów horalki (bo chyba tak się kiedyś nazywały) to pamiętam, że te tradycyjne były całkiem niezłe :)
OdpowiedzUsuńhttp://przygody-mileny.blogspot.com/
Horalky niestety kupowałam na kilogramy :D Dużo pieniążków straciłam xD Wpadnę ;)
UsuńDo Góralków nigdy mnie nie ciągnęło, ale wzięłabym od kogoś chociaż gryza, na spróbowanie. :D
OdpowiedzUsuńSzpileczko, naprawdę cieszę się mocno, mocno, przeeemooocnoo, że zostajesz. :) Każdy potrzebuje czasem mocnego kopa, często upadamy, ale to od nas zależy, czy będziemy chcieli się podnieść, Ty się podniosłaś i teraz lecisz na sam szczyt, o! :D
Och! Jak szkoda, że zjadłam! Z przyjemnością bym Ci gryza dała :D
UsuńOjoj, urocza jesteś ;) Ale obawiam się, że taka kuleczka jak ja łatwo sturlałaby się z tego stoku xDD Bardzo mądra z Ciebie dziewczynka, o! :)
Świetnie, że jesteś, mimo przeciwności! I dzięki za miłe słowa pod poprzednim komentarzem. Nawet jeśli nie komentuję, to i tak pamiętaj, że czytam :) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńNie masz za co dziękować! To czysta prawda ;) Ale polecam się na przyszłość misiu ^^ Dziękuję i życzę Ci również powodzenia w życiu na co dzień :D
UsuńJaka kuleczka! :D Jeżeli mocno będzie wiał wiatr to damy Ci cały sprzęt alpinisty żebyś bez problemu mogła wejść na ten szczyt, o! ;D
OdpowiedzUsuńhahaha, trzymam Cię za słowo :D :*
UsuńNie cierpię góralków. obrzydlistow :)
OdpowiedzUsuń