piątek, 30 października 2015

117. ZBOŻAKI- Kasza z chrupiącymi płatkami morelowa od Nestle


Miałam ich nie recenzować... ale wiecie... Tak się zastanowiłam, że gdyby były w opakowaniach jednoporcjowych i nie byłoby takie na nie parcie we wszystkich sklepach oraz reklamach- to nie zrobiłabym tej recenzji. A jednak jest... Dlaczego? Bo nie podoba mi się wciskanie dzieciom tego, czego samego nam dorosłym ciężko zjeść :D Nie wiem jak jest w przypadku innych smaków... Ale może ktoś z czytelników, przechodnich mnie oświeci i podzieli się wrażeniami. Czekam na wrażenia. Tymczasem sama zmierzę się tu i teraz po raz kolejny z tym ,, czymś". Pomożecie? :>

Dostępnych jest 5 smaków: 3 owoce, morelowa, bananowa, malinowa, truskawkowa, a każda ,, z dodatkiem chrupiących płatków". Ja osobiście skusiłam się na morelową bo wydawała mi się najbardziej nietypowa... Teraz już nie wiem czy to była dobra decyzja...

Jestem w domu = jestem w niebie <3 Jedzonko, ciepełko, bezpieczeństwo, rowerek stacjonarny, miłość, rodzinka, nowe produkty do testowania... żyć nie umierać :) Ale rodzice mnie zszokowali... jak zajechaliśmy i weszłam do domu, patrzę... a wejście do kotłowni jest zabarykadowane suszarką na pranie... Za chwilkę wytężam jeszcze bardziej gały ze zdumienia, a tu dwa małe *kajtki się turlają! Znaczy dwa, małe kotki <3 Myślałam, że może moja kociczka się okociła ( ta z insta w miseczce i na suszarce), lecz niestety rodzice przyznali się, że po moim wyjeździe na studia i siostry nie wróciła do domu... Ścisnęło mnie potwornie za serce... ale nie chciałam płakać... nie mogłam. Bo ona znaczyła dla mojego taty więcej niż dla mnie: spała z nim, łaziła za nim w krok, w krok i miałczała... Nie mogłam się rozpłakać... Powiedziałam jedynie: Widzisz tato, pewni ludzie/istoty odchodzą by mogły żyć inne... Wierzę, że skoro pojawiły się dwa dni po zniknięciu naszej kotki ( przygarnęli je przed tymi mrozami ) taki był zamysł tam wyżej. Nie uratowalibyście ich gdyby ona nadal była. Moja mama powiedziała mi wtedy, że powiedziała mu dokładnie to samo :) 

Wygląd kontra rzeczywistość:

Wrażenia smakowe:

Po rozpakowaniu uroczego opakowania zastałam jasny żółciutki proszek, taki wręcz wiórkowaty; miał dużo grudek i kawałki płatków... Szczerze to zawartość wyglądała nawet jak trociny. W kolorze jak już wspomniałam był żółciutki, ( ale nie żółty tylko jasny złoty, wyglądał ala jak bułka tarta, lecz nie do końca roztarta na gładko xDD Taka nie jednolita była  ta konsystencja, ( że tak powiem ), jakby parę rodzai zbóż było wymieszanych :) Sam proszek pachniał typowo proszkowo xDD Sztucznie, mlekiem w proszku, słodko skrobią i taką manną z saszetek instant... Fuj, a do tego słodkawy zapach błyszczyka owocowego, które za darmo dodawali do gazetek z dzieciństwa typu Barbie, Księżniczka czy kultowej 13-nastki xDD ( O tak... to dokładnie ten zapach :D).
Po rozmieszaniu z letnim mlekiem, po ok. 3 minutach zastajemy widok ala kaszy mannej z grudami lub kluskami xDD ( Czy lanymi sami oceńcie :D). Bardzo gęsta, wręcz łychostajna konsystencja, z grudkami i płatkami... Nawet sporo ich. W takim wykonaniu pachnie bardzo chemicznie, gorzkawo, a jednocześnie słodko proszkiem morelkowym, i błyszczykiem ( o matko totalnie do kwadratu xDD A pomyśleć, że narzekałam wcześniej :D) mlecznie w tle ( zapewne od samego mleka), ale niestety zapach zdominowany przez błyszczyk... No może, daje trochę herbatą :D Wiecie co... bez ogródek... to wygląda jakby ktoś bardzo gęstą mannę ugotował i wsypał do niej kukurydze/kluski/ewentualnie okruchy z chleba xDD Całość ma barwę jasną ecru, o lekkim cieniu brzoskwini, a gdzie, nie gdzie wyglądają brązowe kropeczki... 
Po pierwszej łyżce stanowczo odczułam, że jest naprawdę: mocno letnia ( wręcz szybko zrobiła się chłodna ) i mało słodka ( ale jest naturalnie przez co dla większości- dla was wyważenie i idealnie, ale czy dla dzieciaczków również? ). Smakuje coś jak kasza manna ( ale jednak bardziej zbożowo ). Gęsta, letnia, z kawałkami chleba czy pieczywa albo okruchami... Ma posmak mleka w proszku, a te grudy smakują na prawdę jak pseudo kluski lane... Owsiano-zbożowa w smaku, ale daje sztucznością przez ten morelkowy chemiczny posmak... Tak upierdliwy jak w piciu smakowym... Smakuje coś jak zwietrzała zbożowa wersja kaszy mannej z herbacianym brzoskwiniowym posmakiem... No dobra, ewentualnie morelowym... Zaklei skutecznie buzie każdemu dziecku... o to się nie martwcie :/ Jakbym jakąś pseudo breje/papkę dla dzieci jadła... Wolałabym zwykłą tańszą mannę z suszonymi morelami, a tu gęsta ciapa: bez szału, za mało słodka dla naszych pociech... Nie polecam żadnemu rodzicowi dla ich dzieciątek :< A dorosłym to nawet każę omijać je z daleka... Zawiodłam się... A te reklamy to istne zdzierstwo! Nie warte naszych pieniędzy... 

Nazwa: ZBOŻAKI- Kaszka z płatkami pszennymi i kukurydzianymi oraz morelami
Marka: Nestle/Zbożaki
Producent: Nestle Polska S.A.
Skład:
Dostępne w opakowaniach: ok. 250g.
Średnia wartość odżywcza produktu po przyrządzeniu**: ok. 114kcal/100g. ( W jednej porcji ok. 250g ok. 287kcal. ).
**Przygotowanego z mlekiem o zawartości 2% tłuszczu
Cena: około 4,85 zł. (promocja)
Zakupiony: Kaufland


W skali miau: 2+ 
 W systemie dziesiątkowym: 5/10

Rozważenie ponownego zakupu: Ha ha ha... dobry żart... Może jeden smak na porównanie czy cała seria jest taka fatalna... te trzy owoce... Ale dajcie mi parę lat bym zebrała się w sobie :D

68 komentarzy:

  1. Domek to najlepsze co może być więc rozumiem Cię w 100% <3
    A kaszkę mam w planach kupić, bo chłopak mojej kuzynki tak zachwala, szczególnie tą wersję! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ajajaj... na swoją obronę mogę dodać, że ty i ja lubimy sobie same gotować takie kaszki więc, sztucznością i Tobie trąci :) Ale może faktycznie... innym może smakować... nie wzięłam tego pod uwagę! Aj!

      Domuś <3

      Usuń
  2. Tak, nie ma to jak w domu! Co do kaszki-skad masz jednoporcjowe? :0 ja te kaszkę, na razie bananowa, dodaje rano 2 łyżki do owsianki i to tak fajnie zageszcza i od razu inny smak! Ale nie wiem, czy umiałabym ją zjeść tak sama na sucho :/ tej morelowej na pewno nie kupię, bo za morelami nie przepadam :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kaszki jednoporcjowe instant innych firm, np biedronkowe te syfiaste czy lepiej znane :) Na pewno takiej jedno porcjowej nie znajdziemy, przynajmniej na razie :) Ooo... rymnęło mi się xDD Na pocieszenie Ci dodam, że wyszły jednoporcjowe owsianki od Ba ;) Może zainteresowana? :) Na sucho to i ja nie jadłam, jestem chomikiem, ale nie trocinożernym :D Ale takiej na sucho jak sobie gotujesz, nie radziłabym Ci. Czuć zderzenie :)

      Usuń
  3. Ja nie przepadam za takimi kaszkami, zdecydowanie wolę mannę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi przykro z powodu kotki :( Jak to przeczytałam to również ścisnęło mi się serce a w oczach pojawiły łzy... Wiem głupia baba ze mnie - kicia nie należy do mnie a chcę mi się płakać :( Nic nie poradzę na to, że jestem taka wrażliwa i wyczulona jeśli chodzi o zwierzęta. Mam nadzieję, że jest cała i zdrowa, że ktoś w te mrozy ją przygarnął i że jeszcze wróci do Was. Twoi rodzice są wspaniali, że przygarnęli kotki - wiadomo żaden z nich nie zastąpi Waszej wcześniejszej kici, nie wypełni tej luki ale uratowali życie innym kotkom... kotkom, które obdarzą Was swoją miłością. Trzymajcie się <3

    Wiesz kiedyś również przygarnęliśmy czarną kotkę, ale to było latem. Biedna chodziła od mieszkania do mieszkania, siadała pod drzwiami i miałczała... Miałczała tak z 30 minut. Po długich prośbach udało mi się namówić rodziców abyśmy ja przygarnęli... było mi jej bardzo żal a jak spojrzałam w jej bursztynowe oczęta to się zakochałam :) Najprawdopodobniej ktoś ją wyrzucił :( Spędziła z nami rok i w tym czasie wyszło szydło z worka.. juz wiedzieliśmy dlaczego ktoś ją porzucił... Otóż kotka miała zwyczaj skakania z pazurami na plecy i głowę. Człowiek sobie siedział na fotelu lub stał i raptownie kot z pazurami lądował na jego plecach a czasem i głowie. Jeśli poprzedni właściciel miał dzieci to najprawdopodobniej się przestraszył i dlatego ją wywizół (co jego i tak nie tłumaczy). Kotka miała też taki charakter, że karmy dla kota jeść nie chciała. Wybierała dobrej jakości kiełbasę, tuńczyka z puszki itp. :P Taka wybredna była... potem sama się od nas "wyprowadziła" a właściwie to przeprowadziła do sąsiadów, którzy kiedyś mieli koty i byli kociarzami :P Jak jeszcze była u Nas to podobnie jak u Ciebie najbardziej związała się z tatem :) Spała z nim w pokoju, tato zimą w nocy wstawał, wypuszczał ją na dwór za potrzebą i czekał aż wróci, kotka chodziła za nim itp. U sąsiadów była chyba 2 lata a potem zniknęła....

    Minęły 2 lata i ponownie w wakacje przybłąkała się do nas taka sama kotka. Rodzice myśleli, że to ona ale jednak nie... miała inne oczy (tamte oczęta rozpoznałabym wszędzie). Była z nami rok, okociła się (pamiętam strach w jej oczach jak to miało się stać), zjadła dwa kotki (pamiętam, że były trzy a po godzinie jak do niej zajrzałam został tylko jeden)... Kotka jak podrósł oddaliśmy znajomym a potem tato kotkę wywiózł do cioci na wieś, ponieważ stwierdziliśmy, że tam będzie szczęśliwsza (więcej swobody, sianko, więcej ruchu). Poza tym po "porodzie" zaczęła sprawiać problemy: zamiast do kuwety zaczęła załatwiać się obok.... po prostu nie celowała do niej... Mama była zła tym bardziej, że raz zeszła to piwnicy i załatwiła się w ścierki leżące na podłodze a innym razem w węgiel (jak to mówi moja mama "zawory jej się poluzowały"). Bardzo często wszędzie były jej odchody... mama zaczęła się obawiać, że zacznie załatwiać się do kwiatków :(
    Kotka miała małego kotka a na drugi dzień po porodzie wyszła na dwór za potrzeba i nie wróciła do domu... rano zobaczyliśmy, że śpi wtulona w kocura :P Tato przestraszył się, że znowu będzie kotna :P Mimo tego przywiązaliśmy się do niej ale jednocześnie chcieliśmy aby była szczęśliwa. Tato jak miał czas zajeżdżał do cioci i pytał jak tam kotka - okazało się, ze jest cała i zdrowa :) Była bardzo szczęśliwa, ale pewnego dnia też zniknęła... Jak widać koty już tak mają...

    Czytałam, że jak kto jest już stary to idzie z domu i nie wraca... Idzie i szuka miejsca gdzie mógłby w spokoju odejsć :( Jednak ta kotka była bardzo młoda, więc to racze nie to..

    Jeśli chodzi o kaszki to jako małe dziecko bardzo lubiłam mannę na mleku, którą gotowała mama ale z wiekiem wyrosłam z tego. Teraz zdecydowanie wolę owsianki a takie kaszki to nie moja bajka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej dziękuję za to wzruszenie, ale widocznie taki był plan Boży... cóż poradzić... jeszcze dzisiaj w nocy przeżywałam, ale tak jak wszyscy widzimy... gdyby nie ona, nie byłoby tych dwóch nowych pociech :) Więc głowa do góry, może jej teraz lepiej tam gdzie jest :)

      Ojej bardzo wylewne i bardzo wzruszające to co piszesz, ale mnie to wszystko przygnębiło... Chyba to wszystko za świeże dla mnie i nie wyobrażam sobie by te dwie małe kociczki jak te twoje, mogłyby mieć podobny los... To chyba nie dla mnie... Wybacz muszę to przetrawić, bo aż mi się serce ścisnęło... Też jestem za wrażliwa na takie rzeczy... Może ja po prostu nie powinnam mieć zwierząt... Ale kto je wtedy przygarnie i im pomoże? :<

      Moja miała tylko ponad rok...

      Zmieńmy temat proszę!

      A ja kocham kasze manną! To moje jedno z najukochańszych śniadanek, często zagęszczam nią inne potrawy i NIGDY z niej nie wyrosnę. Poza tym kasza kukurdziana i kleiki, często u mnie goszczą. A owsianko-manny zawsze błagam siostrę by mi robiła, bo samych nie chce mi sie robić. Za samym owsiankami solo, nie przepadam, o dziwo, nie idzie mi :/ Muszę napchać dużo dodatków i taką chętnie pałaszuję.

      Usuń
    2. Przesadzam??? Moja mama też to powiedziała a Ona lubi słodkie ;) Każdy ma inne smaki a ja lubię coś delikatnie słodkie :)

      Raz na jakiś czas można i zjeść taką "pseudo przekąskę" ;)

      Nie masz za co dziękować na prawdę... Oby kici było lepiej... Kto wie moze jeszcze do Was wróci? Koty już tak mają, że wychodzą i wracają po jakimś czasie :)

      Przepraszam jeśli Cię doprowadziłam do łez, smutku... Wiesz jedna kotka sama się od nas wyprowadziła, ale często nas dowiedziała :) Tato żartował, że to jest nasz wspólny kot bo zarówno my jak i sąsiedzi o nią dbaliśmy.... Jeśli chodzi o drugą kotkę to faktycznie było mi smutno bo przywiązałam się do niej (mimo iż nie załatwiała się do kuwety tylko obok i puszczała bąki :P) ale wytłumaczyłam sobie, że będzie szczęśliwsza na wsi niż u nas na osiedlu gdzie jest dużo psów i sąsiad, który szaleje samochodem ;/ Jeśli chodzi o zwierzęta to ja też bardzo się do nich przywiązuje i nawet na przyrodniczych filmach potrafię się rozpłakać.... Moja ciocia tak samo. Do tej pory płacze jak oglądam zdjęcia mojego Tuptusia a minęły 3-4 lata :(

      Ok. Zmieniamy bo i mi chce się płakać :(

      Kaszka kukurydziana - polubiłam w szpitalu :) Jeśli chodzi o owsiankę to u mnie zawsze z jakimiś dodatkami :) Na słodko - z owocami, orzechami, maslem orzechowym czasem czekoladą.. a na wytrawnie z warzywami, orzechami, ziarnami ;)

      Usuń
    3. Dla mnie przesadzasz i nie biorę nigdy na dosłownie ocenę słodkości od Twej osoby jako wyznacznik, ale broń boże się tym nie przejmuj bo to przecież moja subiektywna opinia :D

      Też mnie parę osób tak pocieszało, ale nie chce się łudzić by później się nie nakręcić i nie pęknąć. Moja siostra już wystarczy, że jest przez to w dołku...

      Nie płacz kochana, szkoda Twoich łez! Pomyśl tylko ile radości i miłości im dałaś. Dzięki Tobie i twojej wspaniałej rodzinie czuły się kochane! To najwspanialszy prezent jaki mogliście im dać! Więc głowa o góry dobra duszyczko! A kto wie, może teraz biegają hen wysoko bo jakiejś niebańskiej chmurce! ( Oby tylko nie z tej z Wedla, te bywają wyjątkowo podstępne xDD).

      Przesyłam Ci wirtualnego całusa i uściska! :* :) A po Tuptusiu masz dodatkowo wspaniałe zdjęcia i wspomnienia wspólnych chwil! Czy to nie budujące!? Taki przyjaciel, niby go nie ma, a na zawsze z Tobą i w sercu i na papierze :D

      Ja najczęściej z słodyczami xDD Ale również bardzo często z budyniem, kiślem, warzywami, no z owocami przyznaję szczerze rzadko. W wakacje zazwyczaj jem multiwitaminy, a w zimę: multienergetyki xDD

      Usuń
    4. Dlatego zawsze w recenzjach zaznaczam, ze mam niski próg zasłodzenia :P Chociaż zdarzają się sklepowe słodycze, które dla mnie za słodkie nie są :)

      Na prawdę mi przykro... Twoje podejście jest najlepsze - w ogóle takie podejście do różnych sytuacji jest najlepsze... nie ma co się nakręcać - wtedy rozczarowanie tak nie boli... ale koniec już o tym

      Dziękuję. Dziękuję Ci za te słowa i humor na końcu :) Jak zwykle potrafisz wywołać uśmiech na mojej Twarzy... "Moja dobra duszyczko" <3

      Jeszcze raz dziękuję... Masz rację... A wspomnienia mam nie tylko po Tuptusiu ale i jego żonce Trusi i małych dzieciach (dwa razy mieliśmy małe króliczki i dopilnowaliśmy aby trafił w dobre ręce). Z tym przyjacielem to masz rację - był najlepszy a jaki mądry... wszystko rozumiał co się do niego mówi i był całuśny (jeśli kogoś lubił to tą osobę lizał swoim małym języczkiem :P potrafił tak lizać z godzinę :P) Jak już był bardzo stary (7 lat) to pod opiekę wzięła go moja starsza siostra. Po prostu zauważyłam, że tato (chyba nieświadomie) zaczął mu szkodzić na zdrowie (karmił go skórkami z jabłek, nie pozwalał kupowac karmy tylko przywoził samo zboże, dawał suche bułki)... Króliczek dużo przytył, miał gorsze futerko i dla jego zdrowia siostra wzięła go pod opiekę. Tam miał jak w raju... cały czas był poza klatką, jadł dobrą karmę, warzywa z działki od rodziców ;) Jak zachorował to siostra woziła go do kuzynki męża (jest weterynarzem) na zastrzyki.... u nas w domu tato nigdy by nie zawiózł a zimą to nie szłabym z chorym króliczkiem do miasta :( Siostra mi powiedziała, że przed śmiercią Tuptuś pożegnał się z nimi a właściwie to z jej mężem (siostry nie było w domu). Tuptuś podbiegł do niego, polizał a potem odbiegł pod krzesło stojące pod ścianą, położył się, zamknął oczy i zasnął.... Niestety już się nie obudził :( Był wspaniały... Kupiliśmy go w lipcu 2004 roku a odszedł przed Świętem Zmarłych pod koniec października 20013 - miał 9 lat :(

      Dasz radę się zapakować :) Jesteś mądra i coś wykombinujesz :D Tylko uważaj, zeby sie w pociągu nie okradli ;P A z paczkomatami trzeba uważać by w czasie transportu nie stłukli słoików ;/

      Takie miksy są najlepsze :D

      Wiem, że mamusi zawsze nie będzie i to mnie trochę boli :( Ona jest dla mnie nie tylko Mamą ale i Najlepszą Przyjaciółką.... Ze starszą siostrą kontakty mam coraz lepsze z młodszą również... Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej. A jeśli chodzi o brata to ja sie starałam by przestał się na mnie boczyć.... jak ma focha to poczekam aż mu przejdzie (oby tylko przeszło)

      Usuń
  5. Szpileczko... morelowy smak to najbardziej klasyczny smak do dzieci. Wszystkie kaszki są morelowe albo malinowe, bananowe. Mogłaś już lepiej te 3owoce jeść. Moja niespełna roczna córa je tylko kaszki z Hipp, (seria na dzień dobry i Na dobranoc) są bez cukru i są pyszne, sama chętnie po niej dojadam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeszcze pytanie: ile kotka miała? Może był już jej czas,, koty tak mają, jak nadchodzi ich czas to idą, by odejść w samotności.. ale za to dwa małe kajteczki Wam teraz biegają, więc na pewno jest weselej, ale kotka szkoda. Sama mam dwa, Toma i Jerrego (w sensie Jerry to Jerrka) jest to rodzeństwo tez wspólnie uratowane.. JKeden jest biało czarny a drugi czarno-biały (cały czarny z biały krawatem- i to jest Jerrka żeby śmieszniej było)

      Usuń
    2. Oooo dzięki za cynka! Hahaha żebyś dorosłej kobiecie, ale tak infantylnej w sobie życia musiała doradzać :) Ale dziękuję ślicznie :D Naprawdę najbardziej klasyczny? A ja łudziłam się, że zaszpanuje tu nie wiadomo czym xD Myślałam, że większość to truskawkowe i wiśniowe, jak jogurty... no to chowam się za płaszczykiem rumieńca :D

      Oj jesteś kochana, że się zainteresowałaś, bo mnie tym dowartościowałaś, ale niestety tylko nieco ponad rok :< Jesteś niesamowitą osobą, dziękuję Ci sama w imieniu człowieka z sercem gorącym za ich przygarnięcie... Cieszę się, że jeszcze tacy ludzie istnieją... Bo jak mój tato po nie pojechał to była tam starsza kobieta i powiedziała, że nie jest w stanie je wyżywić, ale dosłownie uklękła przed moim tatą i prosiła by nie dawał je jako pokarm dla węży. Mojemu tacie aż słabo się zrobiło i trochę uprzedzony powiedział: czy ja na takiego wyglądam!? ( Wygląda trochę, ale nie chciałam go dobijać, jak mi to opowiadał :) . Sporo ludzi to bestie i naprawdę tracę często wiarę w ludzki gatunek, ale dla takich osób jak właśnie ty, warto żyć! Dziękuję :* :)

      Usuń
    3. wiśniowe dla dzieci raczej rzadko, truskawkowe owszem są :)

      Powiedzieć Ci coś fajnego? Jak pisałam Ci ten komentarz, na stole stało sobie pyszne czekoladowe ciasto, spód do jednego z 4 ciast na jutrzejszy roczek. I ja tak sobie piszę, dzieci gdzieś wcięło, jedno ciasto w piekarniku więc akurat miałam chwilę. Idę do kuchni zainteresować się czym to te moje maluchy tak się zaaferowały, że tak cicho są. patrzę i nie wiedziałam czy krzyczeć, płakać, czy się śmiać... Całe ciasto, które wyszło tak idealnie, mięciutkie, akurat wysokie, w kawałkach.. a one całe w okruchach, ale za to jakie szczęśliwe! To co zrobić? Ide piec jeszcze jedno, na dzieci krzyczeć nie będę, a z tego pysznego ciasta zrobię bajaderki, które zazwyczaj robi się z niewypałów. Nigdy nie miałam okazji żeby zrobić to mam dzisiaj. A co :)


      Apropo kota to też mógł być chory. Też tak miałam z 1 Eddy się nazywał. Był zawsze koło domu, spał ze mną, odprowadzał na autobus, przylepa taka, a pewnego dnia po prostu wyszedł i nie wrócił. A tez miał gdzieś 1-1,5 roku.

      Usuń
    4. Hahahaha wybacz :D Ale mnie ubawiłaś, aż mi same moje dzieciństwo stanęło przed oczami! :D Ale masz ubaw z tymi łasuchami no słowo daję... Sama nie wiem co bym zrobiła... czy płakała czy się śmiała. A wiesz, że ja nigdy nie wiedziałam, z czego są bajaderki dopiero w te wakacje mnie siostra oświeciła. Kochana jak je zrobisz, życzę sobie przepis na blogu i nie ma przeproś :D :* 

      Sama mamie kiedyś jak upiekła murzynka, wsadziłam rękę do prodziża i normalnie wyjadłam go ze środka... nie zapomnę do dzisiaj jak oglądałam toy story i latałam do kuchni i z powrotem i wyjadałam głęboko kakaowe cieplutkie ciasto...

      A drugi raz jak poszłam do ganku i poczułam, że mi błogo wilgotno pod butami xDD Patrzę a nadepnęłam mamie ciasto :D Ale się zdenerowała... nie była tak wyrozumiała jak ty :D

      Dziękuję, dzięki twojemu wsparciu i innych, już mi lepiej i będę mogła tatę podnosić na duchu! ^^ A na rozgrzewkę opowiem mu o twoich urwisach :D

      Usuń
    5. hahahaha no niestety tam gdzie dzieci, tam są takie sytuacje.. dobrze, że wzięłam się za pieczenie dzisiaj a nie jutro. Ale by było co? Goście przychodzą a tu ciasto w kawałkach, tort się nie udał, a sernik podeptany :)

      Ja juz się przyzwyczaiłam, że niekiedy nie warto krzyczeć.. Bo co taka 3 latka może? Jeszcze chora jest, jeść nie chce, to dobrze, że chociaż ciasta mogła sobie pojeść, dobrze, że to był wariant bez jajek, bo jeszcze bym dzisiaj na pogotowie jechała!

      A przepisy wszystkie będą na blogu ale dopiero po niedzieli, jak już przeżyję ten nalot i imprezę na 30osób. A jeszcze głupia postanowiłam, że wszystko sama zrobię, łacznie z tortem, mięsami, wszystkim. Czekam tylko aż mąż wróci z pracy żeby go zagonić do noszenia stołów i pilnowania potworków... (jeden trafił akurat w swoje święto Halloween, wymarzona data dla naszej małej, szkoda tylko, że w końcu jej Annabell nie dałam na imię, bo jest spózniona o prawie dwa tygodnie i wśród naszych typów imion było Annabell właśnie, ale dowiedziałam się, że akurat wtedy była premiera filmu horroru Annabell o tej lalce strasznej i się śmiałam z mężem, jak już 3 raz trafiłam na porodówkę na wywoływanie, że jak się urodzi 31 to obiecuję, że ja tak nazwę i się urodziła.. i to w wielkim stylu. Wszystkich lekarzy i pielęgniarki na nogi zerwała, pózniej się śmiali, że im fajne Halloween zrobiła, nastraszyła wszystkich. No, ale pózniej to przemyślałam i jednak jej tak nie nazwałam, za dużo by było, bałam się, że jakaś nawiedzona będzie haha, Dobra spadam, bo jeszcze sernik przypalę, a u Ciebie to się rozpisuję jak nie wiem.. Chyba Ta Twoja osobowość tak działa na ludzi)

      Usuń
    6. Oj masz ty los z tymi pociechami, ale spójrz ileż życia i radości wprowadzają w twoje życie. Człowiek od razu na zamówienie 20 lat młodszy :D

      Ojej... szkoda niuni! a może fikuśne lekkie bułeczki z masełkiem i cielęcymi parówkami? Jak miałam samonelle i leciałam mamie przez ręcę i myślała, że to koniec, lekarka kazała jej mnie nakarmić nimi, a moja mama, że to chemia i przecież to wszystko zwrócę, a ona poprosiła by jej zaufała... dzięki nim stanęłam na nogi i do dziś żyję... Banalne, a mnie postawiło na nogi :)

      Rozpisuj się ile chcesz, taka pocieszna jesteś i pozytywna! Tylko fakt faktem, nie chciałabym byś przeze mnie kolejne ciastka traciła! Na serio kochana, nie musisz mi na wszystko odpisywać! NAprawdę :* :) Jesteśmy tylko ludzmi, i ja wszystko zrozumiem! A twoje pociechy są najważniejsze! :D

      Annabell!? <3 Kocham to imię, ale mi kojarzy się z przepiękną bajką świąteczną o krówce która chciała być reniferem i dzięki niej chłopiec odzyskał głos... Chyba ten film nazywał się: ,,Zyczenie Annabell" czy cuś :)

      Hahaha udana ta córeńka naprawdę, już od małego umiała porządnie nastraszyć! :)

      Wcale nie głupia i nawet tak nie pisz! Bo to przykre! Jesteś po prostu bardzo ambitna i pracowita, gratuluję Ci :D A na bloga wstawiaj wszystko jak tylko będziesz miała czas, ale nic ponad swoje siły, naprawdę :* :) Jak to się mówi: Czytelnicy jak kochają, to poczekają! :D Ja poczekam! :)

      To życzę Ci droga młoda kobietko, jak najłatwiejszych przygotowań i jak najwspanialszych świąt w najbliższym gronie, by wszystko poszło po Twojej myśli, a pociechy były wyjątkowo grzeczne... no i zdrowe... A mąż miał cierpliwość :D Trzymaj się :* :)

      Usuń
    7. 20 lat wstecz to bym się cofnęła w rozwoju do ich poziomu! :) Koniec końców goście byli zadowoleni, nie wierzyli, że ciasto domowe :P Zjedli prawie wszystko, jeden jedyny kawałeczek tortu odratowałam do zdjęcia, i po jednym kawałku ciast. Pózniej popstrykam i na dniach rezultaty będą. :) Teraz idę z dzieciakami układać lego Duplo ;) Nowy zestaw (właściwie duplo mamy pierwsze, zawsze córka friends dostawała) to jest szał :) Szkoda, że to u tej starszej (3lata|) a młodsza woli klocki drewniane, któe dostała i każdy po kolei wpycha do buzi ale, ważne, że szcześliwa :)

      Usuń
    8. hahaha błogie szczęście! Nawet nie wiesz ile radości wprowadzają mi twoje komentarze o twojej codzienności z maluchami :D Czuję niemalże się jak kamera z ukrycia :) Gratuluję tak wspaniałych wypieków! I już nie mogę się doczekać zdjęć ^^
      Teraz duplo? A ja za lego tak szalałam, no cóż postęp idzie dalej, ale dzieci te same :D A klocki drewniane wymiatają!

      Usuń
    9. duplo to seria Lego tylko większa :) że maluchy już od 1,5 roku mogą się bawić. Wiesz taka ze zwierzątkami itd :)

      Usuń
    10. nie pisz tak bo Ci tu będę co chwilę zanudzać haha!

      Usuń
    11. ooo nie miałam pojęcia, dzięki ^^ Okej to nie będę prowokować, bo ja też jak się rozgadam :D

      Usuń
  6. Co do kotki, to bardzo smutna historia, ale to co powiedziałaś tacie idealnie odzwierciedla prawdę - dobrze, że dwa kotki mają nowy dom ;) No i fajnie, że jesteś w domu z rodziną - domyślam się, co teraz czujesz ;)

    A co do kaszki to już wiem, żeby nie kupować :P Czasem nachodzi mnie na takie kaszki dla dzieci i kiedyś nawet z koleżanką sobie kupowałyśmy jakieś takie z Bobovity, jak np. były 2 w cenie 1, w końcu, to wraz z Bobofrutami smak mojego wczesnego dzieciństwa ;) Jednak już patrząc na tą reklamę w tv można stwierdzić, że to nic specjalnego (podobne odczucia miałam po reklamie tych kaszek i batoników, niby bardzo prozdrowotnych, z serii mleczny start, ale nigdy nie kupiłam...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Euforie? Radość? Coś mnie ciśnie po zjedzonych wczoraj 10 jabłkach na wieczór :O ... nie mogłam się powstrzymać, jak weszłam do domu patrzę 4 reklamówki jabłek twardych w tym: malinowe ( aż bordowe i twarde), szare renety, goldeny, glostery, idaredy!, janagoldy, szampiony/czampiony? ... i jeszcze jakieś xDD I się rzuciłam jak stado wilków: Bo to dla dziewczynek rzecz jasna :D Antonówek tylko mi zabrakło, ale jak już dociskałam kolejne jabłko i mi stawało w gardle, to kompletnie o tym zapomniałam :D

      Niektóre zdarzają się perełki,,, ale niektóre to istna rzeź... błagam Cię nigdy nie kupuj mlecznego startu bananowego. wręcz klękam na kolana... to jest zło! :D

      Usuń
    2. Twoja radość musiała być ogromna !! :) Takie zbożaki w obliczu tylu jabłek są nicością :P
      Mlecznego startu raczej nie kupię, ale spośród tych kaszek dla dzieci najbardziej lubiłam właśnie bananowe :P

      Usuń
    3. hahaha masz rację, ale dzisiaj nie wyrabiałam naprawdę :D A dzisiaj znowu najadłam się, ale na szczęście już mniej... Siostra mnie pilnowała... dziś zjadłam aż 4 mniej... Ale tak trudno... >.< Sama wiesz, bo darzysz je identyczną miłością jak ja :D Ale ty masz lepsze trawienie z tego co widzę :D

      Usuń
    4. Ja już sama nie wiem jakie ja mam trawienie, bo wydaje mi się, że trawię wszystko, ale czy mój przewód pokarmowy myśli tak samo trawiąc te wszystkie warzywa i owoce to trzeba by było go zapytać :p A dziś jeszcze mnóstwo ciast mu dostarczyłam :)

      Usuń
    5. Masz masz, naprawdę wielki szacun dla twojego przewodu, zamieniłabym się, ale niestety życie to nie bajka xDD

      Usuń
  7. Pierwszy raz to widzę, ale ogólnie to rzadko jadam takie rzeczy, jak mi się chce to sobie gotuję zwykły grysik albo płatki owsiane, a moje dziecię to tylko mięso by jadło, jak na prawdziwego chłopa przystało :D. Mąż czasami kupuje te jednorazówki z grysikiem w Biedronce, ale mi to nie podchodzi, bo właśnie zalatuje taką sztucznością, domyślam się że tu jest podobnie, więc nawet z ciekawości nie spróbuję :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahaha no to mnie ubawiłaś! Niezłe masz te dzieciaczki! Ale w sumie, jak ja byłam mała, też się wszyscy śmiali, że chciałam jeść to co dorośli :D Chociaż ja nie byłam wcale wybrednym dzieckiem :)

      Nie próbuj i dzieci też nie katuj :)

      Usuń
    2. moje maluchy to znowu dwa różne światy, starsza tylko owoce,warzywa, a młodsza owocami pluje, nawet uwielbiany przez wszystkie normalne dzieci banan jest bleeee, jak jej dam ogórka to patrzy na mnie jakbym jej nie wiadomo jakie świństwo dała, najlepsze są kluchy, makaron, kasze (nawet jaglanka) i jogurty ale broń boże owocowe. :) Mięsko też może być ale nie indyk, cielęcina i królik, bo tym to pluje.warzywa zje w zupie aż się nie zczai, że to jednak warzywa są i wtedy pluje. :) Nawet dżem nie przejdzie. Teraz już jest taka cwana, że wszystko co jej dasz do buzi musi najpierw dokładnie obejrzeć jak już zdąży wziąć do buzi, to wypluje na rękę, poogląda, wywali co niezjadliwe, resztę wepchnie do buzi i gotowe :)

      Usuń
    3. o matko ty to masz przeboje, rany, musisz mieć anielską cierpliwość, ja sama chyba bym siadła psychicznie przy takich wariatach :D A mąż to chyba świętym z Wami zostanie :)

      Usuń
    4. hahaha niestety oboje mamy wybuchowy temperament :P No ale zawsze ktoś musi być tym cierpliwszym, jak on się zdenerwuje to ja łagodzę atmosferę i jestem ta dobra, ale częściej to matka wariatka krzyczy na dzieci, a pózniej przeprasza :P

      Usuń
    5. uzupełniacie się w takim razie idealnie! :)

      Usuń
  8. czekalam na tego recenzje :D smieszy mnie ze cukier to najlepsze sniadanie dla dzieci xd
    ALE MISECZKA PIEKNAAAA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o nawet nie zwróciłam uwagi :) Jedna z moich ulubionych, żałuję, że nie kupiłam jednak więcej jak je spotkałam :D

      Z tym cukrem- ten śmiech masz jak najbardziej uzasadniony ^^

      Usuń
  9. Tym razem to Ty spadłaś nam tą recenzją z nieba! Angela już prawie kupowała tą kaszkę ale że był tylko smak bananowy i malinowy, czyli dwa najgorsze to ostatecznie czekałyśmy czy ktoś w blogosferze się na nie skusi :P No i szpilka się nadziała :D Uf teraz już wiemy, że omijać to coś z daleka a skład jak dla dzieciaków szczególnie też jest do d.... :P
    My też jesteśmy już w domku! Jak cudownie wstać rano wejść do kuchni i przywitać się z rodzicami :) A wczoraj to do północy siedzieliśmy i gadaliśmy o głupotach :P
    Przykro nam z powodu kotki ale teraz możesz opiekować się następnymi dwoma szkrabami (a właściwie to Twój tato) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha jak ktoś na kozła ofiarnego, to ja durna się znajdę, ekstra :D

      Wy też!? U mnie to jeszcze większe zaskoczenie było, bo siostra zwinęła się z zajęć i przyjechała o 23! Ale była radocha! A dzisiaj rano o 6 coś wskoczyła mnie do łóżka i próbowała udusić kołdrą :D

      Moja mama bombarduje mnie jedzeniem, ziołami, miksturkami, nalewkami itp itd... Chyba oszalałą :)

      Tak, mojemu już zdziadziusiałemu tacie, dobrze to teraz zrobi, dziękuję :) Choć takich wnucząt doczekał się :D

      Usuń
    2. A my z młodszą siostrą od samego rana wymieniamy się słodyczami co sobie pozostawiałyśmy żeby się podzielić :D Także nażarlyśmy się dzisiaj nieprzyzwoicie :P

      Nas mama z kolei bombarduje jak zwykle mięsem i już myśli co nam do słoików i pudełek napakować :P

      Hehe nasi rodzice też już by chcieli wnuki a tu nawet porządnego zięcia nie ma xD

      Usuń
    3. hahaha skąd ja to znam! Robię identycznie z siostrą! :D Ale ona jeszcze nakupuje mi osobno do recenzji słodkośći :)

      Moja już pogotowała fasolke po bretońsku, jutro gołąbki, popiekła ciasta, a zupe do słoików już zapasteryzowała... naprawdę nie mam pojęcia jak się zabiorę! Poza tym 2 kg pomidorów i z 4 jabłek :O Nie wspominając ciuchow z prania, żarcia do testów, i innych dupereli... chyba nie zabiorę się ze wszystkim i po prostu zrobią mi paczke paczkomatem jak zawsze...

      Bo jak wszyscy w Azji się zaszyli to co nam tutaj pozostało!? :D

      Usuń
    4. No to każda mama ma identycznie :P Nam ostatnio wysłali paczkę niespodziankę a tam pełno dyń i kabaczków :D Nic dziwnego, że ledwo ją udźwignęłyśmy :)
      Ostatnio na przystanku tramwajowym widziałyśmy mega przystojnego Azjatę! Ale serio był tak przystojny, że oczu nie mogłyśmy od niego oderwać. Na 100% to wyczuł i pewnie pomyślał, że jakieś nienormalne jesteśmy :P Kurcze no ale normalnie ideał. ..

      Usuń
    5. hahaha dawajta szybko dokładnie namiary, to go jeszcze namierzę może w google maps xDD Kurde... Trzeba było coś wykombinować... nie wiem, że jedna mdleje czy coś, a rusz by poratował *___* Ale jedno jest budujące... coraz więcej ich w Polsce! ^^ A słyszałyście, że Chinach przegłosowano, że będzie można mieć dwójkę dzieci... to znaczy, że będzie więcej ludzi, tzn, że więcej będzie wyjeżdżać z kraju, tzn. że w Polsce będzie więcej przystojniaków :D Mwahahahaha :D

      Wy macie chociaż siebie we dwie do pomocy, ja zawsze muszę się prosić i błagać jakiegoś ,, chłopca". ( Bo u nas w Polsce o mężczyznę to trudno xDD)

      Usuń
    6. Haha Twoja zdolność dedukcji jest cudowna :D

      Usuń
    7. :* Oby tylko prawdziwa ^^

      Usuń
  10. Przykro z powodu kotki, ale może tylko za daleko zaszła i ktoś ją przygarnął. I muszę to napisać. Tylko proszę, nie odbierz tego jako atak czy krytykę, bo nie chodzi mi o to. Chodzi mi tylko o dobro kotów. Jak te dwa kotki podrosną to wykastrujcie/wysterylizujcie je. Ostatnio przeglądałam stronę Kotkowo i serce mi się łamało na widok tych wszystkich kotów, którym próbuje się znaleźć dom. Część znajdzie, a co stanie się z resztą? Wczoraj czytałam post rozgoryczanej weterynarz, która zbyt często musi usypiać małe kotki. Ryczałam. Poza tym koty po sterylce tak się nie włóczą i mniejsza jest szanse, że zaginą. Ponownie proszę żebyś nie czuła się atakowana :(
    I się rozpisałam a o kaszy nic. I tak może pozostanie, bo kasza manna mnie mało ciekawi, bo się nią nie najem, a kalorii przysporzy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co ty kochana! Bardzo Ci dziękuje i jak najbardziej jestem za tym! Nawet sama ostatnio uświadamiałam ciocię na wsi na ten temat po czym ona po moim wykładzie skwitowała: ale my mamy koty xDD Ale na serio, mojej kotce nie pozwolił weterynarz JESZCZE wykastrować bo powiedział, że jest za młoda... a miała już ponad roczek... tylko co 3 miesiące zastrzyki brała mocne po czym nieźle to odchorowywała... Jeżeli mogę Cię spytać po jakim czasie ty uważasz, że jest dobry okres na sterylizacje? Bo ten nam powiedział, że dopiero po roku. Przeczytałam post twój rodzicom i dziękuję. Oni uważają również, że masz całkowitą rację... Ale sama nie wejdę na tą stronę kotkowo, bo wiem, że mam słabą psychę i w nocy już bym nie spała :< A naszej tak mało już brakowało do tego zabiegu, może by była do dzisiaj :( Ale dziękuję :*
      To prawda same kalorie, a jeszcze chemiczne :)

      Usuń
    2. Uff, ulżyło mi :) Jeżeli chodzi o koty to po prostu nie mogę się powstrzymywać i już raz zostałam nieco eee zjechana (że tak łagodnie powiem), że mam się nie wtrącać. Dobrze, że ty i twoi rodzice macie inne podejście.
      Dziwny weterynarz. Z tego co mi parę osób "z branży" mówiło i z tego co czytałam to najlepiej jest zrobić zabieg przed pierwszą rują, czyli jak kotka ma jakieś 7-9 miesięcy, rok to maks. Mój kot był kastrowany jak miał 8 miesięcy, też zanim osiągnął dojrzałość płciową.
      Ale są różni weterynarze, a ja nie chce wyjść na taką co wie lepiej od wszystkich.

      Usuń
    3. przykro mi, że mając dobre intencje i starając się innym przekazać dobre rady, jeszcze tak oberwałaś! To niesprawiedliwe, rozumiem, że można się nie zgadzać, ale od razu by zjechać kogoś!? Brak szacunku...
      Bardzo Ci dziękuję, nawet ucieszyła mnie twoja odpowiedź, że po ok. 7 miesiącach, bo uniknęłaby wtedy tej trzeciej szczepionki, po której zawsze bardzo dziwnie się zachowywała :< Z tymi już tak nie pozwolę! Dziękuję Ci! Dzięki Tobie ustrzegę może te kocięta przed podobnym losem! I proszę nie zaprzestań świadomego mówienia o tym ludziom wprost! Już na swoim przykładzie widzisz, że potrzeba o tym mówić :) Twoje rady są niezwykle cenne, i sama zobowiązuje się do opowiadania o tym innym. A zacznę od mojej współlokatorki jak pojadę na studia po świętach ^^ Dziękuję jeszcze raz :*

      A weterynarza się zmieni, już z tatą gadałam :D Ten to jakiś konował z tego co widzimy :) Ale Ci....

      Usuń
  11. "Boooże, tylko nie to" - pomyślałam, gdy zobaczyłam nagłówek wpisu. Pierwsze skojarzenie, oczywiście ta obrzydliwa reklama, o której wspomniałaś. Pożywne śniadanko, które da dzieciom energię i będzie im smakować bardziej niż cokolwiek innego. HAHAHAHAHAHA. Z jednej strony reforma w szkołach zabraniająca dzieciakom kupić głupiego lizaka, a z drugiem promowanie takich świństw. Nieźle. Teraz spróbuj Szybkiego Sernika Deletcy, wrażenie jeszcze lepsze niż przy tym czymś :D

    P.S. Tej jesieni i zimy też będę jadła parę paskudztw, może nawet gorszych.
    P.S.2 Jezu, miska <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha.... Reklama wymiata, no co ty gadasz xDD Ale masz całkowitą rację, albo dzieci mają do wyboru młot albo kowadło :D

      No ba przecież już rozmawiałyśmy o tych serniczkach kochana! I pisałam Ci nawet, że mi smakowały... nawet przyznam szczerze w wakacje kupiłam je ponownie by poczuć tą chemię co ty, kurde... ale mi smakowały bardzo :D Może dlatego, że nie lubię twarogowych serników, tylko te błyskawiczne więc były dla mnie pyszne ( jadłam je w te upały xDD). Rok temu nawet mi tak nie smakowały. Może jak się zbiorę to zrobię ich recenzję... ale liczę na rewanż w postaci tych błyskawicznych budyniów z Delecty :D Mwahaha skoro te serniki były dla Ciebie tak wybitne, to te budynie pokochasz :)

      P.S. Pocieszyłaś mnie :) Ja chyba już takich strasznych rzeczy nie mam żadnych, albo przynajmniej na takie nie wyglądają :D
      P.S2. Jedna z moich ulubionych, nawet szczerze nie zauważyłam do waszych komentarzy, że w niej jadłam xDD

      Usuń
    2. Budynie Delecty zakupione, czekają do konsumpcji i recenzji :) O Sernikach i rozmowie zapomniałam, przepraszam.

      Usuń
    3. no co ty, za co przepraszasz!? Przecież ja nie pamiętam co poprzedniego dnia jadłam, więc wcale mnie to nie dziwi :D Zresztą jesteś epatowana tyloma treściami, że to by było ponad ludzkie siły wszystko to spamiętać! To ty wybacz, że zabrzmiało to jakbym tego od Ciebie żądała :) A na recenzję będę wytrwale czekać :D

      Usuń
  12. Oooo! A chciałam je kupić! Dobrze zatem, że przeczytałam tą recenzję, bo już wiem żeby omijać ten produkt z daleka... chociaż szkoda, bo mam straaaaszną ochotę na jakąś dobrą kaszkę, bu. :< Ale podobno ta od bodajże Kupca waniliowa jest smaczna to wypróbuję. :D Zamarzyła mi się manna z syropem malinowym jaką podawali w przedszkolu... :D <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo ja też bym taką pojadłą <3 Z kupca jadłam, ale dwa lata temu miałam manię, jak przyszłam na studia. Je jadłam nałogowo i błyskawiczne potrawki chemiczne xDD Nie ma się czym chwalić, ale nie pamiętam co i jak mi smakowało dokładnie. Ale jeszcze siostrę zapytam :) Tej szczerze nie kupuj jeżeli kiedykolwiek gotowałaś własne... Właśnie najbardziej to Ci polecam własnej roboty! A co taka najlepsza i wszystkiego dajesz tyle, ile chcesz! Chcesz to Ci zrobię! :D

      Usuń
  13. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej :D Współczuję straty kotki, ale dwa małe kociaki chyba nie są złe, co? :D

    Kaszka mnie mocno kusiła, gdyby nie to, że jest w dużym opakowaniu, kupiłabym zaraz po tym jak się pojawiły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak dają czadu, ale wiesz... jak się kogoś/ coś pokocha nie tak łatwo to zastąpić nawet milionem niby ,,fajniejszych" rzeczy... Muszę jeszcze to przetrawić. Ale kocięta wspaniałe :)

      Spierdzielaj, szczerze Cię ostrzegam :D

      Usuń
  14. Mogę dziś w punktach? :D
    1.Kurczę, o kotce ultra ścisnęło mnie w sercu, bo i mnie trzyma taka strata od sierpnia… Są momenty takie nawet krytyczne, bo …ach, przykro mówić, bo znów bym się rozkleiła. Za bardzo przywiązuję się do zwierząt, szczególnie psów i taki booom.
    2.MISECZKA <3 Od lutego /mniej więcej/ szukam takich w każdym sklepie. *.* Chyba w końcu zamówię z internetu, bo nie wytrzymam. XD
    3.Urocze te kaszki. Hah, szkoda, że smakowo nie wyszły. :D Ja w czwartek kupiłam w Lidlu jakąś mieszankę płatków/musli dla dzieci, bo ma świetny skład.: D Ciekawe jak smakowo mi podejdzie. :D Cofamy się chyba troszkę. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty możesz nawet śpiewająco! :D
      1. Mam identycznie i poprzedniej nocy nie spałam, tak się znowu nakręciłam. Wkurza mnie, że ze mnie takie ciepłe kluchy, ale ja nie potrafię tak spokojnie przetrawić niczyjej krzywdy... a jeszcze bezbronnej istoty... to dla mnie za wiele :<
      2. Kurde, a ja żałuję, że jak były w przecenie i ich tyle było, nie kupiłam ich więcej >.< Ale jak będziesz robić zamówienie, zrób o dwa więcej dla mnie :D O kasę się nie martw, prześlę Twoim rodzicom na konto :D
      3. Troszkę, a co tam! My będziemy zawsze piękne i młode, a niech inni się patrzą :D Choć i tak Tobie nie potrzeba tego, ale warto zadbać o przyszłość :) Znaczy inwestować xDD Jak będzie dobra, koniecznie daj mi znać :* :)

      Usuń
    2. 1. To znaczy jeśli chodzi o krzywdę -> ja w takich momentach jestem bardzo zmobilizowana. Jak widzę, że coś się dzieje to smuty i żale odkładam na bok i po prostu działam. W taki sposób mniej więcej uratowałam kiedyś gołębia. To znaczy, to może wydawać się śmieszne i w ogole. Ale nigdy nie zostawię zwierzaka potrzebującego pomocy, takim sposobem - zawsze, gdy zaczyna się sezon lęgowy i znajduję na dworze gołębie, które spadły z gniazda / mają coś połamane itd. to trafiają do mnie pod opiekę. :D No i kiedyś taki jeden maluch był już u nas, miała być pora karmienia (przyjaciółki pomagały czasem ;D) zaczął nam słabnąć, to znaczy głowa nagle w bok itd. no to Gib zamiast paniki - zaczęłam go tak jakby reanimować - gołąb przeżył. :) A jaka radość, gdy się potem je już dorosłe wypuszcza w świat. :)
      Ale psy to rany… najgorszym uczuciem na świecie nie jest nienawiść, złość… tylko bezradność. Dlatego mimo, że minęło ok. 2,5 miesiąca odkąd jeden z moich psiaków odszedł to nadal mnie trzęsie. Ech… Dajemy razem radę, oki, oki?
      2. Okej! :D Będę pisać w razie czego! ;)))
      3. No ja korzystam z tej 'młodości', jak mogę, ale wewnątrz nadal siedzi we mnie dzieciaczek i wszystkie 'dzieciaczkowe' produkty bardzo mnie przyciągają. :D

      Usuń
    3. 1. miałam identyczną sytuacje jak byłam mała! Tylko ten gołąb miał złamane skrzydło! Poleciałam po sąsiadkę, która była strasza :) Złapała go w pudełko i kurowała, mój brat pamiętam jak później pisał o tym wypracowanie w podstawówce :D
      Masz wspaniałe serce <3 Trzymaj tak dalej, naprawdę zaimponowałaś mi ogromnie! Oby więcej takich ludzi, jak ty czy Cotakpachnie! Brawo!

      Przykro mi z powodu twojego ukochanego pieska... :< Ale mam nadzieje, że teraz tam gdzie jest bryka sobie radośnie :D Ty go pokochałaś i dałaś mu co najpiękniejsze w życiu mogłaś mu dać :) Damy radę! Kto jak nie my! :D oki, oki :)

      2. Na serio jestem skłonna Ci oddać jak je wynajdziesz :D
      3. skąd ja to znam :D

      Usuń
  15. Ja sama jestem posiadaczką kota. Przed nim miałam jeszcze kilka i zawsze gdy jeden został skradziony/zgubiony to kupowałam następnego. Żal mi po mojej Puni <3 i Tygryskowi I :<

    O zbożakach słyszałam dużo dobrego, ale sama takiej kaszki nie odważę się spróbować. Mama by mi jej nie kupiła, bo produkty dla dzieci działają na nią jak płachta na byka! :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem co czujesz, ale nie martw się, teraz może fikają po niebiańskiej łące i dziabią się wzajemnie :D A posiadaczko kota gratuluje Ci, mimo wszystko wytrwałości ^^

      Hahahaha mogę zostać jej fanką? :D

      Usuń
  16. Nie rozumiem nadal, dlaczego zakładasz, że produkty dla dzieci muszą być słodkie.

    I zawsze denerwowało mnie mówienie o zamyśle bożym :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uważaj stąpasz po cienkim lodzie :D Po pierwsze znajdź mi proszę dziecko które zjadłoby niesłodką czekoladę, albo ogólnie słodycza

      Po drugie, to mój blog i mogę pisać co chce. Wiara i Bóg to mój fundament i się tego nie wstydzę i nie rusza mnie to, że Cię to denerwuje. Szanuje Cię nie pisze, o tym na twoim blogu, ale uszanuj i ty moje zdanie.

      Usuń
    2. moje dzieci jedzą "niesłodkie" w Twoim mniemaniu słodycze. nie kupujemy słodyczy, robimy sami. są ciasta, które dosładzam lekko suszonymi owocami. to samo muffinki czy koktajle. nie używam żadnego cukru. do naleśników daję syropu klonowego, lody dosładzam bananami i rodzynkami. wystarczy nauczyć i wychować dziecko, a nie karmić od maleńkiego nutellą, sztucznymi kaszkami i snickersami :<

      Usuń
    3. odniosłam się do ogółu nie do konkretnych przykładów. Jeżeli wprowadziła Pani takie zmiany gratuluję, ciężkie to zadanie i zasługuje Pani na szacunek. Niestety w większości rodzin jest inaczej. Wbrew pozorom nie jadłam w dzieciństwie dużo słodyczy bo nie na nie stać moich rodziców, i zawsze mama gotowała mi radno. Przepraszam, jeśli sprawiłam Pani przykrość, ale mi również łamie się serce tak jak ostanio jak widziałam ok 4 dziecko z puszką pepsi :< Taka smutna rzeczywistość... Ludzie są wolni i nic na to nie poradzimy.

      Usuń
  17. Do naszych drzwi zapukały Zbożaki Nestle. Kaszka z chrupiącymi płatkami i kawałkami owoców stworzona dla dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Kaszka może być elementem prawidłowo zbilansowanego , dziecięcego śniadania. W składzie zauważamy , że powstała z pięciu zbóż: ryżu , owsa , jęczmienia , kukurydzy i pszenicy , a ponadto jest źródłem witaminy B1 , C i D, a także żelaza i wapnia. Zbożaki są smacznym , ciekawym , pożywnym i sprawnym rozwiązaniem na śniadanie dla dzieci . Zapewniają ENERGIE dzięki witaminie B1 , wspierają KONCENTRACJĘ dzięki zawartości żelaza , wspomagają odporność dzięki witaminie C. Dostępne w pięciu smakach: truskawka , malina , banan , morela i 3 owoce. Kaszka jest łatwa w przyrządzeniu wystarczy dodać ją do mleka . U nas zbożaki posmakowały dzieciom i zapewniają nam pożywne , energiczne śniadanie.
    Zapraszam do siebie : www.moje-testy.blog.pl

    OdpowiedzUsuń